Czwartkowa sesja nie przypominała swoim przebiegiem środowego wzrostu cen. Wczoraj pozytywnie było tylko na początku notowań. Optymizmem powiało w końcówce, ale nie starczyło tego, by zakończyć dzień na plusach. Wczorajsza sesja ma raczej małe znaczenie dla oceny rynku. Ta ocena jest wciąż taka sama, choć pojawiają się opinie o powrocie w okolice dołka bessy.

Notowania ruszyły na niewielkim plusie, który można było uznać za reakcję na wzrost cen w Japonii. Zanim rozpoczęły się notowania na rynku akcji, ceny kontraktów powoli się wspinały. Ta wspinaczka zakończyła się tuż przed startem handlu na rynku akcji i szybko przerodziła się w spadek. Akcje bowiem nie cieszyły się wzięciem, co zaowocowało spadkiem cen i rozczarowaniem po dobrym starcie. Spadek cen trwał do południa. W tym czasie zdążyliśmy poznać dane dotyczące dynamiki polskiej sprzedaży detalicznej oraz stopy bezrobocia. Rynek pracy nie zaskoczył, ale sprzedaż detaliczna okazała się nieznacznie wyższa od prognoz. Pozytywna niespodzianka cieszy, choć różnica nie była na tyle znacząca, by wpłynąć na poziom cen.

Rynek przyjął obie publikacje niewzruszony. O 14.30 pojawiły się kolejne dane, ale tym razem dotyczące gospodarki amerykańskiej. Opublikowano drugą rewizję dynamiki amerykańskiego PKB w I kwartale 2009 roku. Oczekiwano, że będzie ona taka sama, jak w przypadku pierwszej rewizji (-5,7 proc.), ale okazało się, że ostatecznie tempo spadku PKB było nieco mniejsze i wyniosło 5,49 proc. w skali roku. Potwierdziły się tym samym sugestie części obserwatorów, jakie pojawiły się po publikacji wstępnych danych, że te będą skorygowane w górę.

Jak pamiętamy, przy wstępnej publikacji Biuro Analiz Ekonomicznych opiera się głównie na danych z pierwszych dwóch miesięcy kwartału. Zwykle nie wpływa to znacznie na odczyty, ale teraz mamy okres niezwykły, co już było widać w publikacjach za IV kwartał ubiegłego roku. W I kwartale negatywnie wyróżniał się styczeń, a marzec był już lepszym miesiącem, co wpłynęło na to, że rewizje, w których uwzględniono już rzeczywiste dane z marca, poprawiały wstępny szacunek dynamiki PKB.

Dobra końcówka sesji pozostawiła byczą stronę rynku w nadziei na powrót do wzrostu. Ja obawiam się, że tak szybko to nie przyjdzie. Test poziomu wsparcia nas czeka, choć pewnie już nie w tym tygodniu.