Ostatnia sesja tego tygodnia przebiegła w spokojnej atmosferze. Aktywność siadła, czego przejawem był niski obrót, którego wartość ledwie przekroczyła 400 mln złotych. Tak słabego wyniku nie widzieliśmy od dawna. Jest to tym wyraźniejsze, że okoliczności sprzyjają aktywności graczy.
Cały tydzień był dość ciekawy. Zaczęło się od sporej przeceny. Poniedziałkowy spadek cen wywołał poruszenie. Pojawiły się także emocjonalne komentarze. Sama sesja - poza spadkiem - na takie zainteresowanie nie zasługiwała. Owszem, indeks stracił ponad 6 proc., ale to jeszcze nie powód, by wszczynać alarm. Byłby zasadny, gdyby doszło do poważnej wyprzedaży akcji.
Tylko że takowej w ten poniedziałek nie było widać. Największą zmianę cen rynek przeszedł na minimalnym obrocie. Dość przypomnieć, że jeszcze kwadrans przed 16 obrót wynosił raptem 550 mln złotych. Później wymiana papierów, zaktywizowana przez koniec sesji, była niemal na tym samym poziomie, a więc przestraszonej podaży usłużnie pomógł pozbyć się papierów popyt.
Po takiej akcji pojawiło się przypuszczenie, że cały ten spadek może być jedynie próbą zebrania papierów od osób zaniepokojonych możliwością powrotu bessy. Naturalnie, taka możliwość istnieje, ale od tego są sygnały techniczne. Słuchanie niepokoju raczej nie wystarczy. Technika jednak nie pozwala na to, by już teraz ogłaszać koniec wzrostów i powrót w okolice minimów z lutego. Sygnały, jakie się na rynku pojawiły, w najlepszym razie mogą być podstawą do zmiany nastawienia z optymistycznego na neutralne, choć i to dla części graczy jest przedwczesne.
Po poniedziałkowej przecenie rynek próbował się podnieść, ale zabrakło chętnych do zakupów. Popyt jest niewielki, co nie znaczy, że słaby. Można odnieść wrażenie, że nadal rozgrywany jest scenariusz akumulacji. Tym samym kupujący raczej nie będą się spieszyć z podnoszeniem cen. Nie jest wykluczone, że popyt będzie na tyle mały, iż ceny zejdą w okolice dolnego ograniczenia majowej konsolidacji. Wtedy strach graczy posiadających papiery byłby większy, co pozwoliłoby bykom powiększyć stan posiadania. Późniejszy atak byłby już wynikiem świadomego podniesienia rynku, by ci, którzy niedawno sprzedawali, ścigali się w zakupach.Proste? A może to jedynie słaby popyt?