Pierwsza sesja nowego tygodnia zakończyła się spadkiem wartości większości spółek wchodzących w skład WIG20 (wyjątkami były CEZ, Cyfrowy Polsat i GTC), co obniżyło wartość samego indeksu o ponad 3 proc. Obrót wyniósł 900 mln złotych. To właściwie wszystko, co o tej sesji można byłoby napisać, a co miałby jakieś znaczenie. Faktycznie bowiem poza zniżką cen nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, a sam spadek nie wywołał żadnej zmiany natury technicznej. Z punktu widzenia analizy technicznej jesteśmy nadal w tym samym miejscu, w jakim byliśmy w piątek na zamknięciu.

Przecena o 3 proc. to oczywiście jest wydarzenie, ale głównie w skali jednego dnia. Z pewnością taka zmiana cen wprowadziła zmiany w portfelach wielu graczy. Tym większe, im większy lewar został użyty. Biorąc jednak pod uwagę ocenę sytuacji na bazie analizy technicznej, ta spora zdawałoby się przecena nie wniosła niczego nowego. Zarówno wykres kontraktów, jak i wykres indeksu poruszają się nadal w obrębie kreślonej już miesiąc konsolidacji. Za dolne jej ograniczenie obraliśmy poziom 2000 pkt, a więc dołek z 22 lipca. Wczorajsze minimum znajduje się na poziomie 2016 pkt. Jest więc blisko, ale jeszcze nie na tyle, by mówić o teście wsparcia.

Wczorajsza sesja ma znaczenie o tyle, że mając na uwadze średnią zmienność dzienną, sprawia, że należy się liczyć z możliwością testu poziomu wsparcia na sesji dzisiejszej. Nie ma tu znaczenia, czy oczekujemy, że rynek zaraz pójdzie w górę, czy że rynek zaraz pójdzie w dół. Sam fakt statystycznej właściwości, jaką jest dzienna zmienność cen, już uprawdopodabnia możliwość testu.

Każdy bowiem ma świadomość, że oprócz wahań cen, które można określić jako trend, mamy także do czynienia z wahaniami związanymi z czynnikiem chaosu, czy też czynnikiem losowym. Zatem test poziomu wsparcia jest dziś możliwy, a skoro tak, to należy się także liczyć z możliwością, że test zakończy się dla niedźwiedzi pomyślnie, a tym samym wykres cen kontraktów opuści obszar konsolidacji. Miałoby to już znaczenie dla graczy średnioterminowych, którzy podzielają mój pogląd, że opuszczenie trendu bocznego może być podstawą do tezy, że rynek w średnim terminie nie rośnie. O trendzie spadkowym byłoby mówić zbyt wcześnie, ale utrzymywanie w dalszym ciągu nastawienia pozytywnego nie miałoby uzasadnienia technicznego.