Poprzedni tydzień zakończyliśmy wybiciem z ponadmiesięcznej konsolidacji. Można więc było zakładać, że następne dni przyniosą nowe rekordy. Tak też się stało. Zarówno w poniedziałek, jak i we wtorek notowaliśmy nowe rekordy trwającego od lutego wzrostu cen. Kolejne trzy dni to już brak rekordów, a więc można uznać, że rynek wszedł w fazę korekty.

Myślę, że większość graczy ma świadomość, że powoli okres wzrostu cen dobiega końca. Zatem każde osłabienie, każde odejście od poziomu szczytu może się po jakimś czasie okazać początkiem większego spadku cen. Problem w tym, że w chwili kreślenia tego odejścia od szczytu nie mamy pojęcia, czy to tylko małe wahnięcie, czy też początek poważniejszego ruchu cen. Obecnie sytuacja jest ciekawa, bo to wspólne wyczekiwanie na spadek cen wpływa naturalnie na przebieg notowań.

Trudno osiągnąć fazę optymizmu, która zakończyłaby zwyżki, bo ciągle wszyscy się rozglądają, czy coś nie czai się za rogiem. W sumie ostrożność na rynku jest wskazana, ale powoduje także nerwowość u graczy o mniejszym stażu na rynku. Stąd mamy takie akcje, jak czwartkowa przecena, które dzień później rano są negowane, a po południu ponawiane.

Czy wczorajsza przecena z końca sesji zmienia obraz rynku? Nie, tak samo, jak nie zmieniła go przecena czwartkowa. Zresztą wczorajsze notowania zakończyły się przecież na plusach. Zatem w ogóle płacz nad posiadaczami długich pozycji nie jest uzasadniony. Tym bardziej że to właśnie ta strona rynku ostatnio zyskuje. Czy takie nagłe ruchy szarpią nerwy? Zapewne u części graczy szarpią, a jeśli tak, to może warto rozważyć zamknięcie pozycji i poczekanie na dalszy rozwój wypadków? W końcu nie ma przymusu, by być cały czas obecnym na rynku. Oczywiście wyjście z rynku w tej chwili wiązałoby się z przyjęciem do wiadomości, że ewentualny dalszy wzrost cen nie przyniesie już profitów. Jeśli kogoś taka perspektywa boli, to ma jeszcze długą drogę przed sobą.

Reszta graczy pozostaje przy tym, co aktualnie ma, bo na razie żadnych sygnałów do zmiany stanu posiadania nie ma. Szybkie spadki w skali jednej sesji niczego nie zmieniają. Wydarzeniem mogłoby być zejście cen pod poziom ostatniej luki hossy czy poniżej 2100 pkt, o wsparciu na 2000 pkt nie wspominając, ale na razie do tego nie doszło. Zatem nadal oczekujemy zwyżki cen.