Fala oburzenia przeciwko gigantycznym premiom rozlała się po świecie jesienią zeszłego roku wraz z eskalacją kryzysu finansowego. Opinię publiczną później rozwścieczyło to, że na przykład menedżerowie AIG otrzymali premie za 2008 r. o łącznej wysokości 165 mln USD, pomimo że ich firma w tym czasie omal nie zbankrutowała. Menedżerowie Merrill Lynch otrzymali zaś łącznie 3,6 mld USD premii, tuż przed przejęciem ich instytucji przez Bank of America.
Według opracowania Institute for Policy Studies 30 prezesów największych amerykańskich banków, które dostały pomoc od rządu w ramach programu TARP, zarobiło w zeszłym roku o 37 proc. średnio więcej niż prezesi spółek z indeksu S&P 500. Zgodnie zaś z raportem prokuratora generalnego stanu Nowy Jork Andrew Cuomo w 2008 r. dziewięć największych amerykańskich banków z tej grupy przeznaczyło na bonusy łącznie 33 mld USD. W raporcie tym podkreślono, że premie były często oderwane od kondycji banków. Traktowano je więc bardziej jako przywilej związany ze sprawowaną funkcją niż nagrodę za rzeczywiste zasługi dla firmy.
Pod wpływem fali społecznego oburzenia wiele instytucji zaczęło redukować premie. Niektórzy prezesi, tak jak szefowie Deutsche Banku oraz Credit Suisse, w ogóle z nich zrezygnowali. W lutym podczas spotkania ministrów finansów państw G20 (grupy najbardziej rozwiniętych państw oraz czołowych gospodarek wschodzących) przyjęto bardzo ogólne reguły mówiące jedynie, że duże międzynarodowe banki powinny tę kwestię uporządkować. Sprawa została jednak uregulowana jedynie w niewielkim stopniu. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy i niemiecka kanclerz Angela Merkel postanowili więc powrócić do tej kwestii na szczycie G20 w Pittsburgu. Francuski prezydent groził już nawet, że opuści obrady tego spotkania, jeśli sprawa bonusów nie zostanie na nim uporządkowana. Czemu rządom największych europejskich państw zależy teraz na tym zagadnieniu?
[srodtytul]Powrót do dawnej polityki[/srodtytul]
Kwestia premii w sektorze finansowym znowu wywołuje kontrowersje, w znacznej mierze dlatego, że duże banki albo cofają ograniczenia bonusów nałożone wcześniej przez siebie, albo w małym stopniu się z nich wywiązują. Sprzyja tej tendencji ożywienie na rynkach finansowych, które daje menedżerom okazję do wykazania się wynikami. Już w maju bank UBS zaczął się wycofywać z wprowadzonych kilka miesięcy wcześniej ograniczeń premii. Wywołało to duże kontrowersje, gdyż był on wcześniej beneficjentem rządowej pomocy. Bank ten argumentował, że musiał uczynić zarobki bardziej konkurencyjne, by zatrzymać u siebie zdolnych menedżerów.