Kontrakty w Stanach obecnie nieznacznie zyskują. Rośnie również wartość japońskiego indeksu Nikkei. Wzrost cen o 10-20 pkt. wydaje się realny. Na więcej na otwarciu nie ma chyba co liczyć. Dalsza część sesji zależy oczywiście od układu sił. Już teraz można powiedzieć, że układ ten nie będzie naruszony przez jakiekolwiek dane makro. Wprawdzie dziś poznamy ostateczną wartość dynamiki PKB strefy euro, czy zmianę liczby wniosków o kredyt hipoteczny, ale nie są to publikacje, które mają realną szansę na reakcję rynku.

Co do wczorajszych notowań w USA, to właściwie większość opiera się na znanym już schemacie. Słabszy dolar wspiera rynki surowcowe, a więc wspiera również spółki z tymi surowcami związane. Słabszy dolar jest także odbierany jako przejaw zwiększonej akceptacji ryzyka, co poprawia nastroje na rynkach akcji. Ciekawe, że w takich warunkach złoto bije rekordy wartości. Owszem, ma tu wpływ słabszy dolar, ale czy on jest jedyny wspólnym mianownikiem dla zwyżki cen akcji i metalu? Ta zwyżka na rynku surowcowym powinna wzmóc czujność graczy operujących na rynku akcji.

U nas rozgrywa się scenariusz potencjalnej formacji trójkąta. Wczorajszy wzrost można odebrać jako odbicie od dolnego ograniczenia i rozpoczęcie marszu w stronę górnego ograniczenia. Przyjęło się uznawać, za sprawą klasycznej AT, że trójkąt jest formacją kontynuacji panującej na rynku tendencji. Ja wychodzę z założenia, że należy do niego podchodzić jak do konsolidacji i po prostu czekać na wybicie. Rynki nie są już w tej chwili tak proste.