Już przed środową sesją wiadomo było, że notowania dla obozu byków nie będą już tak przyjemne, jak te z dnia poprzedniego. Wyższy poziom cen skłaniał do oczekiwania na zwiększoną podaż u tych inwestorów, którzy uważają, że rynek już wyczerpał swój potencjał wzrostu i teraz czeka go spadek. Dla tej grupy graczy wzrost cen nie jest przesłanką przemawiającą za tym, by się czegoś obawiać, ale raczej okazją do korzystniejszego wyjścia z długich pozycji, bądź otwarcia pozycji krótkich.
Patrząc na wykresy i mając na uwadze średnioterminowe zmiany na rynku, na razie nie ma poważnych podstaw, by uznać w tej chwili grę na spadek cen jako najkorzystniejszą. Poziomy wsparcia, które gracze średnioterminowi powinni obserwować, są nadal pod aktualnymi notowaniami. Zatem zbyt pesymistyczne nastawienie nie jest wskazane.Faktem jest, że od jakiegoś czasu rynek akcji już nie rośnie. Aktualny szczyt indeksu został wyznaczony 25 sierpnia. Od tego czasu bykom udało się raz ponownie zbliżyć do okolic maksimum. Wtedy na rynku terminowym nawet pojawił się nowy rekord, ale indeks tego nie potwierdził, co później zaowocowało osłabieniem. Skala tego osłabienia nie wytrąciła nas poza obszar kreślonej konsolidacji.
To właśnie ten czynnik sprawia, że nadal nie należy przywiązywać się do jednoznacznego scenariusza, gdyż jeszcze wszystko jest możliwe. Wtorkowy wzrost cen wzbudził nadzieję u posiadaczy długich pozycji. Prawda jest jednak taka, że póki nie pojawi się wybicie, takich ruchów w jedną lub drugą stronę może być sporo, a i tak nie będą one wiele znaczyć. Poniedziałkowy dołek i późniejszy wzrost cen pozwolił na rozważania, czy na wykresach dziennych nie pojawiła się formacja trójkąta. Być może się pojawiła, ale wnioski z tego płynące wcale nie muszą być optymistyczne.
Trójkąt wcale nie oznacza, że wybicie będzie w górę. Ono może takie być, ale może też zakończyć cały trend. Klasyczna analiza techniczna mówi o większym prawdopodobieństwie, ale nie pewności. Moim zdaniem nawet to większe prawdopodobieństwo na wiele się nam nie przyda. Jeśli będziemy przygotowani zarówno na spadek, jak i wzrost cen, różnica kilku procent przy określaniu szans na wybicie w jedną lub drugą stronę nie będzie dla nas znacząca. Nie ma co komplikować sprawy - czekamy na wybicie z konsolidacji bądź trójkąta, jak kto woli.