Jasnym jest, że to nie poziom otwarcia będzie tu kluczowy, lecz dalszy przebieg sesji i jej końcowy wynik. Ostatnie dwa dni to przewaga podaży połączona z sygnałami sprzedaży, jakie pojawiły się na najszybszych wskaźnikach. Ten spadek być może rozochocił posiadaczy krótkich pozycji, bądź tych graczy, którzy pozostają poza rynkiem. Można podejrzewać, że po dwóch dniach spadków dzisiejsza sesja nie będzie już tak jednorodna co do kierunku zmian. Należy się liczyć z możliwością pojawienia się popytu. O ile takie pojawienie się jest kalkulowane, to nie oznacza to od razu zakończenia spadku.
O sile obu stron rynkowej walki będzie świadczyć wielkość możliwego odbicia cen. Jeśli będzie ono relatywnie niewielkie, to będzie to wskazywać na utrzymującą się przewagę podaży. Gdy ceny pójdą w górę z impetem, to po raz kolejny potwierdzi się teza o tym, że korzystniej na dłuższą metę jest się trzymać trendu. Trzeba bowiem od razu zaznaczyć, że te dwa dni spadków w punktu widzenia graczy średnioterminowych to nie zmiana trendu. Wczoraj zbliżyliśmy się do poziomu 2340 pkt., który parę tygodni wcześniej był poziomem oporu. Jego pokonanie było ważne. Teraz dla wielu graczy był to poziom wsparcia, który wczoraj spełnił swoje zadanie. Tym bardziej radość z dwóch ostatnich dni, jaka zapewne zagościła w obozie podaży nie powinna być zbyt duża. To nadal jest teren byków, a niedźwiedzie zdobyły tylko mały przyczółek.
W trakcie dnia ten aspekt techniczny rynku będzie zapewne dominował. Nie ma bowiem co liczyć na to, że na notowania wpłyną jakieś publikacje danych makro. Tych jest dziś, jak na lekarstwo. O 14:00 poznamy jedynie wskaźniki polskiej koniunktury oraz dynamikę cen na poziomie konsumentów mierzoną wskaźnikiem bazowym.