Co ciekawe, największą zmienność odnotowaliśmy w ostatniej godzinie, czyli właśnie wtedy, gdy ustalane były kursy rozliczeniowe wygasających serii pochodnych. Z założenia do ostatniej godziny w takim dniu należy podchodzić z dystansem. Na szczęście wczoraj nie zostały wygenerowane żadne sygnały, co zdejmuje z nas problem oceny wiarygodności takowych.

Ogólnie cały tydzień należy uznać za dobitny dowód na to, że gracze skupili się bardziej na wydarzeniach związanych z przygotowaniami do świąt, niż aktywnym uczestnictwie na rynku. Zakres wahań cen w tygodniu wynosi 70 pkt. Jak na jedną sesję, to wynik byłby przyzwoity, ale cały tydzień?

W efekcie rynek kreślił konsolidację, która swoje dolne ograniczenie ma w okolicy poziomu wsparcia na 2320 pkt (kontrakty) lub 2309 pkt (indeks). Wczoraj pojawił się jakby test tego wsparcia na wykresie indeksu. "Jakby", bo miał on miejsce w czasie ostatniej godziny notowań, a więc wtedy, gdy trwało wspomniane ustawianie kursu rozliczeniowego.

Tym samym wnioski z faktu testu należy dzielić przez dwa. O ile wczoraj poziom wsparcia nie został pokonany, a w ostatnich minutach ceny nieco się podniosły, nie oznacza to jeszcze, że wsparcie zostało skutecznie obronione. Poczekajmy na potwierdzenie i miejmy nadzieję, że nie będzie z nim problemu. Skoro już ten tydzień był taki ślamazarny, to jak niby będą wyglądały ostatnie dni przed świętami?Sytuacja techniczna rynku wygląda z grubsza następująco. Na początku grudnia miało miejsce wyznaczenie szczytu tegorocznego trendu wzrostowego. Później rozpoczął się spadek, który trwa do dziś.

Spadek, który po raz kolejny sprowadził ceny kontraktów oraz indeks w pobliże dolnego ograniczenia kanału wzrostowego, który dla wielu graczy jest czymś oczywistym na wykresach. Zatem jego pokonanie będzie sygnałem słabości. Tak się składa, że w pobliżu przebiega również linia łącząca dołki z drugiej połowy roku. Jej przełamanie będzie sygnałem słabości rynku. Suma tych sygnałów może dać w efekcie sugestię, że rynek byka w tej fazie powoli dobiega końca. Nie uniemożliwia to wzrostu w okolice 2600 pkt. Byłby to klasyczny ruch powrotny do przełamanej linii trendu.