[b]Czy sądzi Pan, że można stworzyć odpowiednie mechanizmy, pozwalające należycie kontrolować działania banków i mierzyć podejmowane przez nich ryzyko?[/b]
Zgodzę się, że trudno jest kontrolować ogólnie pojęte ryzyko w bilansie banku, bo nie ma dobrego sposobu na jego obserwację.
A nawet jeśli udałoby się je obserwować, nie jest jasne, jak należy je wartościować. Jednak zarówno obserwować, jak i mierzyć można poziom lewarowania. Trzeba jednak pamiętać, iż to, że regulator nie ma dostępu do wszystkich informacji, nie znaczy, że regulacja jest nieefektywna. Wydaje się wręcz, że właśnie niedoskonała regulacja jest dla rynku lepsza od doskonałej. Pozostawia bowiem pole do działania wolnej ręki rynku. Ponadto nie zawsze bank ma świadomość, do jakich informacji regulator nie może dotrzeć. To może być zdrowa gra rynkowa. Jeśli chodzi o regulacje w obszarze udzielania kredytów, do efektywnego mechanizmu wystarczy kontrola poziomu posiadanego przez potencjalnego kredytobiorcę kapitału. [b]Za nami sporo kryzysów, niekiedy wywoływanych przez podobne przyczyny, a więc jednak powtarzalnych. Mimo wprowadzania rozmaitych regulacji. Dlaczego teraz miałoby się udać wyeliminować ryzyko wystąpienia kryzysu z powodu przelewarowania i złych kredytów? [/b]
Mamy do dyspozycji więcej narzędzi. Po kryzysie banki poddawane były tzw. stress testom w celu sprawdzenia, czy nie mają w bilansach toksycznych aktywów. Takie stress testy można wykonywać ex ante, cyklicznie, systematycznie.
Jak o regulacje powinny zadbać małe kraje rozwijające się, które w zasadzie nie mają szans na dobre analityczne zaplecze?Rządy tych krajów powinny próbować kopiować rozwiązania z rynków dojrzałych. Powinny też nieco otwierać się na napływ tych rozwiązań zza granicy. Powinny jednak być tu bardzo czujne, by nie oddać kontroli nad własnymi instytucjami. [b]Czy rządy w kontekście wyciągania gospodarek z kryzysu powinny myśleć tylko o regulacjach, czy może na przykład też o przejmowaniu banków?[/b]