Jak już wielokrotnie było tu wspominane. Fakt testu to jeszcze nie skuteczny atak. Na wyjście nad 2407 pkt. należy oczywiście reagować, ale także warto z oceną wiarygodności sygnału poczekać przynajmniej do końca dnia, gdy przekonamy się, że poziom zamknięcia będzie potwierdzał sygnał. Jak wiemy, poziomy z początku notowań nie koniecznie muszą być utrzymane. Zdarzało się to nie raz.
Ta ogólnoserwisowa celebracja przełamania przez amerykański indeks poziomu średniej jest podejrzana. O ile w długim terminie średnia z 200 sesji jest ciekawym narzędziem, to przecież nie oznacza, że każde jej przełamanie będzie oznaczało skuteczny sygnał zmiany trendu. Poza tym skupienie się serwisów na tym właśnie fakcie sprawia, że można odnieść wrażenie, że wzrost pojawił się znikąd. Podawane powody zwyżki są nieco naciągane. Umówmy się, nastrój rynkowy wsparł chęć zakupów. Jako ostrzeżenie warto podać, że wielkość obrotu nie potwierdzała ruchu cen. Była ona wyraźnie niższa od średniej z 50 sesji.
Ciekawe, że zwyżka pojawiła się w chwili, gdy napływające dane raczej nie kipią optymizmem i sugerują raczej długi i bolesny kres wychodzenia z kryzysu i spłaty zadłużenia. No, ale tu mowa o czynnikach długoterminowych, które mogą mieć znaczenie hamujące ewentualny wzrost, ale w krótkim terminie nie mają one kluczowego znaczenia. Tu dochodzą takie czynniki, jak aktualny poziom nastrojów, czy fakt wygasania instrumentów pochodnych.
Walkę w okolicy oporu będą nam umilać napływające dane makro. I tak, o 11:00 poznamy dynamikę cen na poziomie konsumentów w strefie euro, o 13:00 zmianę liczby wniosków o kredyty hipoteczny w USA. Godzinę później poznamy sytuację w polskim bilansie płatniczym, a po kolejnych 30 minutach poznamy wskaźnik PPI w USA oraz dane dotyczące tamtejszego rynku nieruchomości. Po 15:00 pojawi się informacja o dynamice amerykańskiej produkcji przemysłowej oraz stopniu wykorzystania mocy produkcyjnych.