[b]Dlaczego?[/b]
Osoba, która wchodzi do rady nadzorczej w jednej spółce budowlanej nie może być w radzie nadzorczej konkurenta. A ponieważ tych spółek mamy najwięcej, to najtrudniej jest znaleźć osobę, która pasuje kompetencjami do reszty rady. Jeśli chodzi o inne branże, ten problem jest zdecydowanie mniejszy.
[b]Jak często ostatnio głosowaliście grupami? [/b]
Próbowaliśmy dwa razy. Raz się nie udało pomimo zwołania walnego. To było w Vistuli w ubiegłym roku. W tym roku głosowaliśmy w Cersanicie z sukcesem.
[b]To dobra forma wyboru niezależnego kandydata?[/b]
Jest demonizowana, ale ma zalety i wady. Demonizowana, bo uznaje się, że głosowanie grupami musi oznaczać konflikt między akcjonariuszami. Nie jest to do końca prawdą. To jest wybór i głosowanie nad jednym członkiem rady nadzorczej, za którego biorę pełną odpowiedzialność, że będzie pracował w interesie spółki. Przy takim głosowaniu istnieje prawdopodobieństwo, że skład rady nadzorczej będzie dobrze odzwierciedlał akcjonariat. Wadą jest to, że rada może nie być komplementarna jeśli chodzi o kompetencje.
[b]Może pan podać przykłady osób do rad nadzorczych, do których macie zaufanie i proponowaliście do kolejnych spółek? [/b]
Mamy zaufanie do Raimondo Egginka i Mirosława Panka. Ich kompetencje i wiedza merytoryczna nie pozostawiają żadnych złudzeń z naszej strony.
[b]Mam wrażenie, że te nazwiska przewijają się w dużej liczbie rad...[/b]
Niestety, Raimondo Eggink zasiada w dużej liczbie rad nadzorczych i ma świadomość, że nie można tej liczby zwiększać. Mirosław Panek również jest już w kilku spółkach, np. Mostostalu Zabrze czy ATM. Osobami, do których zdobywamy zaufanie, są Krzysztof Gerula, były prezes Orbisu, czy Ewa Pawluczuk, przez wiele lat związana z rynkiem finansowym. Pani Pawluczuk została wybrana m.in. do rady nadzorczej Netii. Otrzymaliśmy od Raimondo Egginka pozytywną informację zwrotną na jej temat. Inne osoby to np. Jan Woźniak, Maciej Matusiak czy Jacek Tucharz.
[b]Czy zdarzało się, że inne instytucje finansowe odrzuciły waszego kandydata? [/b]
Nie.
[b]Do ilu osób, które rekomendowaliście do rady, straciliście zaufanie? [/b]
Do trzech, czterech osób. Nowym osobom przedstawiamy powody, które doprowadziły do utraty naszego zaufania. Przykładem jest zaakceptowanie uchwały o transakcji, która faworyzowała głównego akcjonariusza kosztem mniejszościowych. Mieliśmy dwa takie przypadki. Inny przykład to osoba, która zadeklarowała się, że będzie w radzie nadzorczej, po czym trzy dni później zrezygnowała, ponieważ objęła inną funkcję. Takiej osoby już nie poprzemy. Identyfikujemy interes spółki jako tożsamy z interesem wszystkich akcjonariuszy w równym stopniu. Nie faworyzujemy mniejszościowych. Problemem jest to, czy główny akcjonariusz udzieli absolutorium. W 75 proc. przypadków to on decyduje. Większościowi właściciele udzielają absolutoriów osobom, które zadziałały na ich korzyść. Zdarzają się osoby wybierane na następną kadencję, ale nie są już zgłaszane przez akcjonariuszy mniejszościowych. To jest już patologia. Zwłaszcza, że tego typu spółki oświadczają, że spełniają np. wymogi kodeksu ładu korporacyjnego, który obowiązuje przy GPW. Są przykłady spółek, które deklarują, że te zapisy spełniają, ale wybór do rady nadzorczej jest pewną formą nagrody za to, że zadziałali wcześniej na rzecz akcjonariusza większościowego.
[b]Z którymi spółkami pracuje się w OFE najgorzej? [/b]
Z tymi, które wyrosły jako rodzinne. Ich główni właściciele wciąż traktują je jako własne, często ignorując prawa akcjonariuszy mniejszościowych. Przyczyną, dla której nigdy nie będziemy mieli 100 proc. niezależnych członków rad nadzorczych w spółkach, w których mamy przekroczone 5 proc., jest też forma wynagradzania. Osoby zgłaszane przez inwestorów finansowych są wynagradzane np. po 500 zł miesięcznie, co przy ich dużej odpowiedzialności nie jest godziwym zarobkiem w relacji do ryzyka, jakie ponoszą. Przykładem takiej spółki jest Lena Lighting. Inna patologia to duże dysproporcje pomiędzy zarobkami np. przewodniczącego związanego ewidentnie z głównym akcjonariuszem a innymi członkami rady. Takie dysproporcje funkcjonują np. w spółce Cersanit, gdzie przewodniczący rady nadzorczej będzie zarabiał ok. 80 tys. zł miesięcznie.
[b]I poparliście taką uchwałę? [/b]
Oczywiście, że nie. Jeżeli natomiast zarząd wychodzi z założenia, że chce współpracować z akcjonariuszami finansowymi, to ta współpraca układa się zdecydowanie lepiej. Obecność niezależnych członków rad nadzorczych pomaga w komunikacji w trójkącie rada nadzorcza – zarząd – akcjonariusze. Jeżeli rada nadzorcza nie jest uzupełniona o członków niezależnych, ta komunikacja funkcjonuje tylko na jednej linii.
[b]Czy zdarza się, że dzwoni pan do niezależnego członka rady i pyta, co dzieje się w tej spółce? [/b]
Członkowie rady nadzorczej mają dostęp do informacji niejawnej i nie mogą przekazać jej inwestorom. Nie oczekujemy tego. Jeżeli jednak rada nadzorcza opiniuje decyzję zarządu, która niekoniecznie podoba się akcjonariuszom mniejszościowym, to prosimy o spotkanie i zarząd, i radę nadzorczą. Wtedy zwykle uzyskujemy nieco odmienne obrazy tego samego zdarzenia i mamy lepszą ocenę sytuacji.
[b]W których spółkach OFE są najsilniejsze?[/b]
W tej chwili w Bogdance. Nie rozróżniam jednak spółek na takie, w których OFE dominują lub nie. Dostrzegam jeszcze jedną grupę inwestorów instytucjonalnych, którzy są dosyć istotni, czyli asset management, która w Polsce stanowi dosyć istotną siłę, np. w akcjonariacie Polimeksu.
[b]Czy współpraca ze Skarbem Państwa układa się lepiej? Wcześniej mieliście wiele zastrzeżeń.[/b]
Wynikały one z ograniczenia roli akcjonariuszy mniejszościowych. Można wskazać na statut np. PKN Orlen i mieć wątpliwość, co będzie, jeżeli zostaną sprzedane kolejne pakiety akcji spółek Skarbu Państwa. Przez wiele lat nie mieliśmy niezależnych członków w spółkach Skarbu Państwa. To się zdecydowanie poprawia. W tym roku do rady nadzorczej Lotosu, PKN i PZU wybrano niezależnych członków rady nadzorczej.
[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]