Indeks S&P500 spadł o 2,88% do 1064,88 pkt., Nasdaq Composite o 3,11% do 2179,05 pkt., a DJIA o 2,52% do 10097,90 pkt. Zachowanie rynków finansowych w poniedziałek powinno pozwolić odpowiedzieć na pytanie, czy ta wyprzedaż była tylko wypadkiem przy pracy, czy może ostrzeżeniem przed trwalszym pogorszeniem nastrojów?
[srodtytul]Dane makro w centrum uwagi[/srodtytul]
Pretekstem do wyprzedaży akcji na Wall Street były dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych. To sprawia, że w najbliższych dniach będą one mocno obserwowane przez inwestorów. Uwaga przede wszystkim będzie się koncentrować na danych z amerykańskiego rynku nieruchomości. Nie będzie to jednak jedyne istotne wydarzenie. Potencjalny wpływ na nastroje będzie także miało dwukrotne wystąpienie szefa Fed w Kongresie, gdzie przedstawi on raport nt. polityki monetarnej. Nie należy także zapominać o publikacji indeksu Ifo, wstępnych szacunkach brytyjskiego PKB za II kwartał oraz publikowanych w piątek wynikach stress-testów europejskich banków.
[srodtytul]Sezon wyników niekoniecznie musi pomagać[/srodtytul]
W piątek, na fali gwałtownego pogorszenia nastrojów, na wartości straciły także spółki publikujące tego dnia wyniki kwartalnego. General Electric został przeceniony o 4,6%, Citigroup spadł o 6,2%, a Bank of America aż o 9,2%. Takie zachowanie w bezpośredni sposób podważa wiarę w możliwość kontynuacji wzrostów na fali potencjalnie lepszych od oczekiwań raportów kwartalnych. Dlatego też publikowane dziś wyniki przez Halliburton (prognoza EPS: 0,36 dol.), IBM (prognoza EPS: 2,57 dol.) i Texas Instruments (prognoza EPS: 0,62 dol.) mogą budzić dodatkowe emocje. Rynek będzie szukał bowiem potwierdzenia lub zaprzeczenia tej tezy.