Krótko przed godz. 15 rozpiętość wahań wynosiła 19 pkt. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że tak mała wartość wskazuje na sesję, która nie ma szans cokolwiek zmienić. Ocena rynku jest nadal taka sama i brzmi: liczymy na wzrost cen.

Wprawdzie wielu takie stawianie sprawy może się wydawać ryzykowne, ale w końcu obecne nastawienie nie pozwala na nic innego. Owszem, walka w okolicy rekordów pokazuje, że rynek nie jest bardzo silny i wysyła sygnały, które mogą wywołać wątpliwości co do przyszłych ruchów cen. Jednak o ile można się przyczepić do problemów ze wzrostem, o tyle z pewnością nie ma podstaw do zbyt dużego pesymizmu związanego ze skalą spadków. Te od prawie miesiąca są właściwie symboliczne.

Każda korekta okazywała się płytkim zatrzymaniem. Nawet ten tydzień konsolidacji był właśnie konsolidacją, a nie wyraźnym spadkiem cen. Podaży nie udało się nawet doprowadzić do naruszenia (nie mówiąc już o przełamaniu) poziomu wsparcia, które oddziela nastawienie pozytywne od neutralnego. Nie było więc podstaw do tego, by przestać grać na wzrost cen. O grze na spadek w ogóle nie ma co mówić. Obecnie mógłby ją sugerować spadek cen pod poziom 2450 pkt. Ale jesteśmy 150 pkt wyżej.

Takie niespokojne wahania po zwyżce wywołują wątpliwości, czy aby wtorkowy wzrost cen nie był ostatnim akordem trwającego trendu. Brak kontynuacji ruchu zgodnego z kierunkiem panującej tendencji zwykle obniża pewność podjętych decyzji. Warto sobie jednak zadać pytanie, dlaczego właściwie ma nas to interesować. Skoro pierwsze wsparcie znajduje się na poziomie 2520 pkt, to jakie ma znaczenie, czy rynek sięgnął 2580 czy 2600 pkt? I jakie ma znaczenie to, czy spadł o 20 czy może 50 pkt? Póki jest nad wsparciem, uparcie będziemy się trzymać założenia, że mamy do czynienia ze zwyżką.

Łapanie szczytów i dylematy pojawiające się niemal na każdej sesji, czy to już czy nie, pozostawmy innym. Jestem zdania, że lepiej notowania obserwować w spokoju, a nie poddawać się skutkom częstych skoków adrenaliny. Emocje związane ze zmianami cen o kilkanaście czy nawet 50 pkt nie powinny być duże, gdyż takich zmian jest mnóstwo. A przecież nie chodzi o to, by się szarpać. Szkoda zdrowia. Choćby więc z tego względu warto przemyśleć, czy zbyt częste transakcje faktycznie przynoszą oczekiwane korzyści.