W tej chwili wracamy w okolice obowiązującego jeszcze wczoraj poziom szczytu. Skala cofnięcia nie jest więc porażająca, ale problem nie w skali, ale momencie jej pojawienia się. Przed południem, oraz wczesnym popołudniem popyt podtrzymywał ceny na wysokich poziomach. W końcówce skrzydła kupującym podcięły dane z USA. Zaskakująco niska wartość wskaźnika ISM Chicago oraz wskaźnika zaufania konsumentów przynoszą swoje żniwo. Rynek tych informacji nie mógł zignorować. Tym bardziej, że ze słabszymi danymi borykał się już w ubiegłym tygodniu. Kupujący ponownie poddani są próbie, ale tym razem jest trudniej, że dopiero co skończyła się poprzednia. Pierwsze wsparcie mamy na 2306 pkt.