Opinia o korekcie wynika z faktu, że w kolejnych godzinach rynek wprawdzie nie spadał, ale także nie wracał do trendu wzrostowego. Trwała dość wąska konsolidacja. Dopiero po południu popyt stał się bardziej aktywny, dzięki czemu wyceny powróciły w okolicę zamknięcia notowań z czwartku.

Dzień rozpoczął się nieznaczną zwyżką. Na terminowym pojawiły się nowe maksima trendu, ale mały obrót oraz świadomość bliskości oporu hamowały zapał kupujących. Od chwili dodatniego rozpoczęcia notowań na rynku akcji przez ponad godzinę ceny spadały. Popyt szybko się jednak pozbierał i zatrzymał tę przecenę. Jej niewielki rozmiar wskazywał wyraźnie na to, że to nie podaż jest tu stroną rozgrywającą.

Mała przecena niewiele poniżej ważnego oporu to sygnał, że wkrótce może dojść przynajmniej do ataku na ten opór. Jako że poziom 2450 pkt był już wcześniej dwukrotnie atakowany, można poważnie zastanawiać się na tym, czy tym razem podaż nie będzie jednak za słaba, by poradzić sobie z rozpędzonym popytem. Pisałem ostatnio, że wzrost cen trwa już jakiś czas i nadal nie pojawiła się głębsza korekta. Wysnułem nawet przypuszczenie, że być może tuż pod oporem taka korekta mogłaby się pojawić. Wczorajsze zachowanie cen pokazuje jednak, że to większe cofnięcie wcale nie musi się pojawić. Wynika to po części z aktywności posiadaczy krótkich pozycji. Już w środę po południu ich aktywność podniosła wyceny. Także na wczorajszej sesji to wątpiący z swoje pozycje wychodzili z rynku, podbijając wyceny.

Wygląda na to, że podaż może nie stawiać aż tak wielkiego oporu. Morale wśród niedźwiedzi się załamuje.

Na uwagę zasługuje wczorajsze zachowanie cen na rynku walutowym. To głównie dzięki poprawie notowań euro do dolara mieliśmy szansę zakończyć dzień blisko środowego zamknięcia. Na parze EUR/USD doszło wczoraj do spadku, ale jego skala nie była duża. Późniejszy wzrost wskazał drogę naszym bykom. Dzięki temu popyt stoi dziś przed wielką szansą. Pokonanie poziomu 2450 pkt nie będzie łatwe, bo jeszcze sporo nam do tego poziomu brakuje, ale gdyby się udało, nastroje na weekend byłyby szampańskie.