O pomysłach drenowania kieszeni obywateli i finansów przedsiębiorstw już niedawno pisałem. Ale to temat-rzeka. Skoro fiskus – a mówiąc wprost: Państwo – nie jest w stanie ciąć wydatków, szuka zwiększenia dochodów. A to oznacza dla wszystkich płatników podatków jedno: większe obciążenia. Nie ukrywajmy – często kretyńskie. Mógłbym oczywiście użyć innego słowa, ale te, które cisną się na usta/palce na klawiszach, są powszechnie uznane za obelżywe.

Jak jednak inaczej nazwać pomysły – wspierane przez sądy – opodatkowania imprez dla dzieci? A interpretacja ministra finansów, w której wyjaśnia, że świadczenia z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych są bez VAT, ale pod warunkiem, że pracodawca nie wykonuje ich w ramach własnej działalności gospodarczej?

Kolejny casus to założenie resortu finansów, że w 2020 r. firmy wydobywcze zaczną płacić specjalny podatek od gazu ziemnego i ropy naftowej. Obciążenia z tytułu wszystkich podatków i opłat pobieranych od spółek branży wydobywczej wyniosłyby ok. 40 proc. ich zysków brutto!

Jedyne światełko w tym tunelu dał ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny. Otóż wbrew stanowisku jednego z urzędów skarbowych oraz izby skarbowej – dodajmy, wyjątkowo wrednemu – NSA stwierdził, że urząd musi zawiadomić podatnika o wszczęciu egzekucji, zanim jeszcze upłynie termin przedawnienia podatku. Sprawa dotyczyła podatniczki, wobec której wszczęto sprawę związaną z podatkiem VAT, które to zobowiązanie wygasało z końcem 2005 r. Decyzje o egzekucji podjęto... 29 grudnia 2005 r., informując podatniczkę już w styczniu 2006 r. Oczywiście urzędnicy w głębokim poważaniu (jak to zwykle) mieli obowiązek zawiadomienia o rozpoczęciu egzekucji przed upływem terminu przedawnienia – o czym wyraźnie mówi ordynacja podatkowa. No ale jaki urzędnik przejmowałby się ustawami...