Nie wszystkie wyceniane w dolarach towary i surowce zmieniły wycenę. Zmieniły je jednak te, które są wskazówką inflacji. Tym samym dane wywołały pewną reakcję, którą można uznać za niewielki niepokój związany z procesami inflacyjnymi w USA. Myślę jednak, że na razie ten niepokój jest przesadzony. Inflacja producencka nie przekłada się liniowo na inflację konsumencką. Wyczulenie na procesy inflacyjne będzie jednak prawdopodobnie narastać. W tej chwili nie jest to temat budzący niepokój, ale przecież są tacy, którzy wieszczą hiperinflację wywołaną luzowaniem ilościowym. Jeśli nawet dynamika cen w USA miałaby wzrosnąć (co zapewne prędzej czy później nastąpi), to powinny się pojawić ruchy cen na wymienionych surowcach. Tu musiałoby się wiązać z osłabieniem dolara amerykańskiego. Tymczasem dolar wykazuje tendencje do nabierania siły. Te tendencje ujawniłyby się wyraźnie, gdyby pojawiła się perspektywa wychodzenia z aktualnie luźno prowadzonej polityki pieniężnej.

Przed nami jeszcze pięć sesji notowań czerwcowej serii kontraktów. Powoli się z nią żegnamy. Przechodząc na serię wrześniową jednocześnie przechodzimy na wyraźnie niższy poziom cen nominalnych. Ta różnica to wpływ dywidend, które do września zostaną wypłacone i obniżą wartość indeksu WIG20.