Piątkowa sesja była jedną z wielu w ostatnim czasie, dających nadzieję na odreagowanie rynku. Grupa inwestorów, którzy chcieli się załapać na kilkuprocentowe odbicie rynku, poszerza się, co szczególnie w kontekście ostatnio poniesionych strat wydaje się zjawiskiem naturalnym. Znaczna przecena spółek blue chips mających dominujący udział w aktywach kilku funduszy inwestycyjnych, sprawiła, że wyniki zarządzania wielu z nich, delikatnie mówiąc, nie są najlepsze. Dlatego też ostatnie spadki stanowią dla wielu zarządzających okazję do typowego ?uśrednienia w dół?. Przy odrobinie szczęścia mogą dać efekt w postaci częściowego zredukowania strat. Jak jednak historia uczy, ?łapanie dołków? kończy się często tragicznie i zamiast przynieść zyski, staje się przysłowiowym gwoździem do trumny. Dlatego inwestorzy, dysponujący mniejszymi aktywami, które stwarzają im możliwość aktywnej spekulacji, powinni ? moim zdaniem ? raczej poczekać na dalszy rozwój wypadków, wypatrując kształtowania się tzw. bazy, będącej okresem przejściowym między bessą i hossą. Nie do pozazdroszczenia jest sytuacja funduszy (w szczególności akcyjnych) dysponujących największymi aktywami. W ich przypadku możliwość reakcji na krótkookresowe wahania rynku jest bardzo ograniczona, szczególnie w warunkach znikomych obrotów, co zdecydowanie niekorzystnie wpływa na osiągane wyniki inwestycyjne. Obecna fala spadków oznacza po prostu dla wielu z funduszy utratę wypracowanych w pierwszych miesiącach tego roku zysków.

Marcin PiskałaBank Przemysłowy S.A.