Na wczorajszej sesji inwestorzy odznaczyli się rekordowo niską w ostatnim czasie aktywności - wartość obrotów nie przekroczyła nawet 90 mln. Zł. Obecna sytuacja jest podobna do tej z października 1998 i 1999 r., wtedy po spadkach kursy konsolidowały się przy bardzo niskim wolumenie po czy następowało silne wybicie w górę i rozpoczynał się nowy trend wzrostowy. Porównując teraźniejszą sytuację do wyżej opisanej można zauważyć wiele podobieństw, co pozwala sądzić, że na GPW w niedługim czasie powinno dojść do większych wzrostów. Jednak zanim to nastąpi bardzo prawdopodobny jest jeszcze kilkusesyjny trend boczny. Inwestorzy bowiem cały czas mają na uwadze groźbę "zalania" warszawskiego parkietu pracowniczymi akcjami TPSA (8 listopada) i wstrzymują się przed zakupami. Na rynek trafi 210 mln akcji, a ich łączna wartość przy cenie 22,5 zł (koniec wczorajszych notowań ciągłych) wynosi ponad 1 mld dolarów!
Dzisiaj na fixingu teoretycznie powinno być lepiej niż podczas wczorajszych notowań ciągłych, ale jeżeli powtórzy się poniedziałkowe, nikłe zainteresowanie naszym rynkiem nie można wykluczyć wariantu, że ceny będą dalej zniżkowały. Z dnia na dzień jednak poprawia się sytuacja na giełdach zagranicznych, co niewątpliwie lada chwila powinno zmobilizować krajowych inwestorów do śmielszych zakupów. DJIA wzrósł wczoraj o 2,3% i naruszył średnią z 50 sesji. Na przeszkodzie przed poprawą sytuacji na dzisiejszej sesji nie stoją ani giełdy zachodnie (o godzinie 9:45 DAX był 0,65% powyżej wczorajszego zamknięcia, a CAC 0,8%), ani futures na Nasdaq (+22,5 pkt.).
GRZEGORZ URAZIŃSKI
Analityk PARKIETU