Spadki są bowiem wiązane, z jego ponowną analizą i rewizją wcześniejszych, optymistycznych oczekiwań, odnośnie ewentualnych obniżek stóp procentowych w USA.
Z punktu widzenia analizy technicznej, obserwowany od czwartku spadek EUR/USD, to zwykła korekta. Tej oceny póki co nie zmienia, ani wyrysowana na wykresie dziennym EUR/USD, zapowiadająca spadki, formacja zasłona ciemnej chmury, ani też formacja spadającej gwiazdy na wykresie tygodniowym. To oczywiście poważne ostrzeżenia, ale nic więcej. O silnych średnioterminowych sygnałach sprzedaży będzie można mówić dopiero wówczas, gdy dojdzie do trwałego przełamania strefy wsparcia w okolicach 1,3240 dolara. Strefy, którą tworzą szczyty z 27 lutego br. na wykresie godzinowym (1,3246) i dziennym (1,3239), dolne ograniczenie kanału wzrostowego, w jakim od dwóch miesięcy porusza się wykres dzienny, jak również 50 proc. zniesienie Fibonacciego impulsu z 12-21 marca br.
Zdecydowane pokonanie okolic 1,3240 otworzy drogę do 1,29 dolara. Obrona 1,3240 natomiast, każe oczekiwać powrotu przynajmniej do maksimów z ubiegłego tygodnia (1,3409).
Dziś podaż próbuje zepchnąć kurs eurodolara w okolice wsparcia na 1,3240 dolara. Pomagać w tym może oczekiwanie, na publikowane o godzinie 16-tej, dane o sprzedaż nowych domów w USA w lutym. Po tym, jak w styczniu sprzedaż spadła aż o 16,6 proc., do najniższego poziomu od 4 lat, prognozowany jest jej wzrost o 6,2 proc. Nie byłoby jednak niczym dziwnym, gdyby te dane, podobnie jak publikowane w poprzednim tygodniu dane o rozpoczętych budowach domów (wzrost o 9 proc., po styczniowym spadku o 14,9 proc.), zaskoczyły wyższym wzrostem.
Analizując sytuację na wykresie EUR/USD, o wszystkim rozstrzygnie pokonanie lub obrona wsparcia na 1,3240 dolara. Z punktu widzenia fundamentów, o losach eurodolara może rozstrzygnąć natomiast środowe wystąpienie szefa Fed Bena Bernanke w Kongresie.