wielkości zapasów do miesięcznej sprzedaży wzrósł do 8,1 czyli do poziomu
nie widzianego od stycznia 1991 r.! Na domiar złego dokonano rewizji
danych z poprzednich miesięcy odejmując w sumie netto ponad 170 tyś domów
wcześniej uznanych za sprzedane. Każdy ma świadomość, że spadek obrotów i
wzrost zapasów musi odbić się na cenie. Ta spadała w lutym i pewnie
spadnie w kolejnych miesiącach. Tego wszyscy boją się najbardziej. Średni
poziom cen jest wyznacznikiem dla wyceny wszystkich nieruchomości. Jeśli
globalnie będzie on spadał, tym samym spadać będzie potencjał płatniczy
Amerykanów, co łatwo może przełożyć się na inne części gospodarki, o
sektorze finansowym nie zapominając. Na razie rynek to ignoruje być może
myśląc, że takie dane skłonią Fed do szybszych cięć. Problem w tym, że
cięcia wywołane takimi danymi to cięcia ratunkowe. Zatem sytuacja musi być
fatalna, by do nich doszło. Trudno taki scenariusz na dłuższą metę uznać
za optymistyczny. KJ