Radziłbym zapamiętać wymowę ostatniego Globalnego Raportu o Stabilności Finansowej, w którym wyraźnie dane jest do zrozumienia, że wkrótce może dojść do zmasowanego odwracania pozycji w carry trade (tj. powrót środków "wyekspediowanych za granicę" do jena i franka, umacniając obie te waluty). Po południu jeden z ekonomistów MFW powiedział, że do końca nie wiadomo, w którą stronę podąży gospodarka amerykańska, dodając również, że obecne nastawienie EBC zgodne jest z polityką zapewniania podtrzymywanego długofalowego tempa wzrostu.

Wzrost w Europie zadziwia swoją odpornością na uwarunkowania ekonomiczne USA, ewidentnie gospodarka Eurolandu coraz bardziej uniezależnia się od Stanów jako partnera w wymianie gospodarczej. Ogólnie rzecz biorąc, z dotychczasowych wypowiedzi wyłania się następująca długofalowa prognoza kierunku w którym podąży rynek walutowy - dolar powinien mimo wszystko osłabiać się do euro, głównie za sprawą kolejnych podwyżek stóp procentowych w Eurolandzie, obniżki w USA są zdecydowanie bardziej niepewne (chodzi tu przede wszystkim o ich timing). Kwestią kilku miesięcy jest umocnienie jena, który jednak w najbliższym czasie będzie dalej tracił do EUR i USD. Na dolarjenie poziom 121,50 jest górnym ograniczeniem strefy konsolidacji i jako taki jest najbardziej naturalnym celem zmian (w horyzoncie kilku tygodni).

Złoty zachowywał się dziś bardzo stabilnie, bez powodzenia testując poziom 3,8250 na EURPLN. Niezmiennie oczekuję nieznacznej korekty wzrostowej, o zasięgu 2-3 groszy. W długim terminie opisane przeze mnie możliwe umocnienie jena (kiedyś ta waluta potrafiła w kilka dni zyskać 15% w stosunku do USD) osłabiłoby złotego, stwarzając idealną okazję dla eksporterów do wdrażania długoterminowych strategii zabezpieczających.

Piotr Denderski

Analityk rynków finansowych