Z. Flejsner: Komentarz Europejski

Po środowej sesji inwestorzy w Europie maja prawo czuć się zawiedzeni. Z poniedziałkowego wzrostu indeksów nie pozostało prawie nic. Tak jakby decyzji o ratowaniu Fannie Mae i Freddie Mac nigdy nie było. Nastroje obciąża kwestia co by było, gdyby rząd USA nie interweniował i jakie niespodzianki kryją się jeszcze w księgach banków inwestycyjnych.

Aktualizacja: 26.02.2017 13:16 Publikacja: 10.09.2008 18:53

W środę kalendarium publikacji ekonomicznych było prawie puste, toteż inwestorzy w Europie mogli całkowicie poświęcić się analizie swoich dotychczasowych pozycji i oceniać perspektywy na najbliższy czas. Wczesne wnioski musiały okazać się pełne nadziei na poprawę, skoro duże spadki giełd amerykańskich z poprzedniego dnia zostały prawie całkowicie zignorowane. Na giełdach w Europie dzień rozpoczął się neutralnie - blisko wtorkowych poziomów zamknięcia. Niewielka presja podaży z początku sesji została szybko przezwyciężona, by zaledwie po godzinie indeksy znów znalazły się poniżej wtorkowego zamknięcia. Takie wahania cechowały cały przebieg sesji. Oznaka niezdecydowania.

Beznamiętnej postawie inwestorów towarzyszyły nieliczne publikacje, z czego większość nie stanowiła zaskoczenia. W II kwartale tego roku PKB Włoch spadł o 0,3%. Po trochę zaskakującym wzroście w I kwartale część analityków spodziewała się niewielkiego spadku tego wskaźnika. Choć gospodarka Włoch jest trzecią co do wielkości w strefie euro, to doniesienia z tego rynku rzadko odciskają poważne piętno czy to na notowania euro czy na głównych indeksach szerokiego rynku. Z kolei francuski INSEE podał informację o wzroście produkcji przemysłowej we Francji w lipcu o 1,2% m/m. To drugorzędna informacja - dotyczy sytuacji sprzed ponad miesiąca, zaś w międzyczasie nastąpiły duże zmiany cen surowców i notowań euro. Dane są pozytywne, wyraźnie przekraczają szacunki analityków. Dają kolejną (malutką) cegiełkę do obrazu Francji jako kraju który może oprzeć się recesji. To samo twierdzono jednak jeszcze niedawno w przypadku Niemiec - zaś ostatnie deklaracje Joaquina Almunia są pełne obaw o los niemieckiej gospodarki. Mówiąc o obniżaniu prognoz tempa wzrostu gospodarczego Unii wymienił Niemcy obok Hiszpanii - jako kraje którym grozi techniczna (wskaźnikowa) recesja. Poza strefą euro, recesja grozi również Zjednoczonemu Królestwu. Sam fakt obniżenia prognoz wzrostu w Unii oraz podniesienia prognozy inflacji był antycypowany przez Almunię już kilka dni temu , więc rynki mogły całkowicie zignorować tą informację. W Parlamencie Europejskim relację zdawał J-C Trichet, szef Europejskiego Banku Centralnego. Praktycznie cała jego wypowiedź była powieleniem tych już przedstawionych podczas konferencji prasowej po ostatniej decyzji o stopach procentowych. Rynek nie miał powodów by na nią reagować.

Presja podaży na branżę bankową uległa nasileniu po publikacji wyników kwartalnych przez Lehman Brothers. Były rozczarowujące. Tym niemniej nie wszystkie spółki tej branży notowały straty. Owszem większość i to one zaważyły na ostatecznym poziomie na którym zakończyły dzień indeksy paneuropejskie. W pozostałych sektorach trudno wyróżnić taki, w którym dominowałoby jakieś konkretne nastawienie do danej branży. Wyceny spółek szły każda swoją drogą - mieszane nastroje. Obok banków, wyraźnie słabszy popyt dotyczył akcji detalistów. Za to powodzeniem cieszyła się większość akcji producentów samochodów. Drożały również akcje EADS, jednakże pod koniec sesji opublikowano informację o anulowaniu przetargu na dostawę tankowców powietrznych dla armii USA (który wygrał EADS zaś oprotestował Boeing) - na reakcję giełd na tego newsa przyjdzie poczekać jak poznamy szczegóły.

Po otwarciu rynków w USA nastąpiła tam lekka korekta wtorkowych spadków. Europejczycy, podobnie jak Amerykanie, pozytywnie przyjęli plan Lehman Brothers dotyczący sprzedaży części aktywów dla pozyskania kapitału. Moment ogłoszenia tej informacji zbiegł się z odbiciem od dziennego minimum na wykresach. Pod koniec sesji nastroje znów uległy wyraźnemu osłabieniu.Ceny zamknięcia indeksów grupujących największe spółki europejskie zaliczyły kolejny dzień strat . Nie były duże. CAC 40 po 17-stej tracił 0,2%,DAX - 0,4% zaś Brytyjski FTSE100 - 0,8%. Głównym "winowajcą" takiej sytuacji są pogarszające się nastroje na rynkach w USA pod koniec sesji w Europie. Dominuje nerwowa atmosfera. To może sugerować, że w nie będzie odbicia po wtorkowej zniżce amerykańskich indeksów. Byłby to zły sygnał. Rozstrzygnięcie nastąpi dopiero w kilka godzin po zamknięciu giełd na naszym kontynencie.

Na wykresach indeksów paneuropejskich dzienne notowania wyraźnie pogłębiły wtorkowe minimum. Spadki zatrzymały się na poziomie minimum konsolidacji z początków lipca. W przeciwieństwie do wtorkowej sesji ta ma bardziej negatywną wymowę. Siły popytu słabną. Akomodacja nastrojów w Europie po decyzji rządu USA o nacjonalizacji Fannie Mae i Freddie Mac jak przebiega wyraźnie na niekorzyść byków. Po poniedziałkowym rajdzie indeksów zostało jedynie wspomnienie.

Komentarze
Na co czeka RPP?
Komentarze
Gołębnik pozostaje otwarty
Komentarze
Kwiecień w obligacjach
Komentarze
W Polsce stopy w dół, w USA nie
Komentarze
Wyczekiwane decyzje RPP
Komentarze
Łapanie oddechu