We wtorek kolejna interwencja rządu USA uratowała indeksy giełd amerykańskich przed pogłębieniem przeceny. Tym razem przejęto kontrolę nad AIG. Co prawda według oficjalnej wersji nie jest to takie samo działanie jak w przypadku Fannie Mae i Freddie Mac, ale mało kto ma złudzenia, że trochę inna forma "pomocy" jest tylko listkiem figowym mającym zasłonić wstydliwe elementy interwencji przed bezpośrednią krytyką opinii publicznej. Zadziałało. Dyskontując zwiastuny działań rządu główne indeksy giełd amerykańskich zakończyły wtorek na plusach.
W Europie nie wnikano zbytnio w wymowę nacjonalizacji kolejnej firmy branży finansowej w USA. W środę główne indeksy rynków Starego Kontynentu zareagowały pozytywnym otwarciem. To efekt automatyzmu w naśladowaniu zachowań inwestorów amerykańskich. Równie dobrze nastroje mogłaby zdominować negatywna interpretacja faktów - działanie władz USA świadczy o wymykaniu się spraw z pod kontroli i grozi efektem domina. Na rynkach dominuje niepewność i uleganie nastrojom chwili.
Spadek zaufania do instytucji finansowych został spotęgowany w Europie inną wiadomością. Lloyds TSB prowadzi rozmowy w sprawie przejęcia HBOS. Rynki obawiają się, że ten ostatni niebawem może iść w ślady Lehman Brothers i szukać ochrony przed wierzycielami. Efektem wzajemnej nieufności banków jest wzrost rynkowych stóp procentowych, co grozi przełożeniem się na realną sferę gospodarki w postaci droższego kredytu. W takiej atmosferze już mało kto przejmował się danymi o rekordowym deficycie handlowym strefy euro (6,4 miliarda euro w lipcu) oraz o największym od 16 lat wzroście liczby bezrobotnych w Wielkiej Brytanii.
Główne indeksy największych giełd europejskich dzielnie broniły się przed presją podaży, przez większość sesji utrzymywały się na plusach. Sytuacja uległa zmianie wraz z publikacją danych o liczbie pozwoleń na budowę domów w USA. Gdy stało się oczywiste, że inwestorzy za Atlantykiem ulegną presji niedźwiedzi europejskie indeksy bardzo szybko zeszły na głębokie minusy. Dzień był skąpy w doniesienia dotyczące poszczególnych spółek czy publikacje makroekonomiczne, toteż cała uwaga inwestorów skupiona była na analizowaniu potencjalnych scenariuszy rozwoju sytuacji w branży bankowo - ubezpieczeniowej. Efekt tych rozważań musiał być nie najlepszy skoro pod koniec sesji indeksy grupujące europejskie banki notowane były około 7% taniej niż we wtorek. Te skupiające firmy ubezpieczeniowe około 1% niżej.
Indeksy paneuropejskie kończą dzień kolejną silną przeceną, sięgającą około 2%. Na wykresach zostały pokonane poziomy wsparcia przebiegające przez minima bessy z lipca. To sugeruje, że popyt poddał się całkowicie i zapowiada dalszą przecenę aż do wypalenia się impulsu spadkowego. Biorąc pod uwagę, że Europejczycy koncentrują się na kopiowaniu zachowania giełd w USA trudno oczekiwać by czynnik przerywający przecenę pochodził z Europy. Wszystkie karty rozdaje Wall Street.