Kluczowe dla rynku będą jednak dane o PKB za trzeci kwartał, które podane zostaną w czwartek. Rynek oczekuje, iż PKB obniżył się o 0,5% (w ujęciu anualizowanym). Dzień wcześniej poznamy dane o zamówieniach na dobra trwałego użytku za wrzesień, zaś w piątek dane o nastrojach konsumentów i indeks aktywności biznesowej Chicago PMI. Wszystkie amerykańskie dane ze względu na zmianę czasu poznamy godzinę wcześniej niż w czasie letnim. Z ważniejszych publikacji danych mamy jeszcze wstępne dane o inflacji w Niemczech, które podane zostaną w środę oraz serię danych z Japonii w piątek. Będą to takie dane jak inflacja, stopa bezrobocia czy wskaźnik PMI.
Mimo tak obfitego kalendarza danych makroekonomicznych istnieje spore prawdopodobieństwo, iż uwaga rynku skoncentruje się na czymś innym - na posiedzeniu Fed. Rynek dość powszechnie oczekuje obniżki stóp procentowych z poziomu 1,5% do 1% i ostatnie wypowiedzi Bena Bernanke sugerują, iż taka obniżka jest możliwa. Choć jest to ruch oczekiwany, jego potwierdzenie mogłoby przynajmniej na chwilę zmienić sentyment na rynku. Decyzja ws. stóp również w Polsce. Rynek oczekuje, iż RPP nie zmieni stóp, ale będzie interesującym, w jaki sposób odniesie się choćby do sytuacji na złotym. Obydwie decyzje w środę.
Wreszcie, ciągle mamy sezon publikacji wyników za miniony kwartał. W tym tygodniu podadzą je m.in. spółki paliwowe takie jak BP, Exxon Mobil czy Chevron, poznamy wyniki także niemieckich Deutsche Banku i Bayer. Wyniki także na GPW, w środę Getin i TP, w czwartek zaś BRE.
Waluty - G7 nie deklaruje interwencji
Początek tygodnia nie przynosi zasadniczej zmiany na rynku walutowym. Mimo generalnie nienajgorszego zakończenia notowań w USA w minionym tygodniu, w Azji znów mamy dziś spore minusy na parkietach giełdowych i w rezultacie pary EURUSD i USDJPY są blisko swoich minimów, odpowiednio na 1,2510 i 92,82. Złe nastroje w Azji to po części brak reakcji rynku na oświadczenie G7, wyrażające obawę o dużą zmienność kursów walutowych. Oświadczenie zostało wydane na wniosek japońskiego ministra finansów, który być może liczy(ł) na powtórkę z 1995 roku, kiedy dokonano skoordynowanej interwencji w celu osłabienia jena. Nie ulega wątpliwości, że taka akcja w chwili obecnej mogłaby przynieść korzyści nie tylko japońskiej gospodarce. Póki co jednak, wydaje się, że japońskie ministerstwo może poprosić bank centralny o samodzielną interwencję na rynku. Notowania jena będą miały spore znaczenie dla rynków walut wschodzących, które w miniony tygodniu przeżyły istne trzęsienie ziemi. Na początku tego tygodnia inwestorów powinien uspokoić fakt, iż Ukraina i Węgry pozyskały finansowanie zewnętrzne.