Z. Flejsner: Komentarz europejski

Po publikacji niepokojących danych dotyczących gospodarki USA inwestorzy zaangażowani na europejskich rynkach akcji przerwali próbę kontynuacji wzrostowej korekty. Czekają na ostateczną reakcję Amerykanów. Bykom sprzyja czas wyborów prezydenckich w Stanach oraz skala spadków - nieprzerwanych poważniejszą korektą. Słabość gospodarki USA wynikająca z danych o PKB sieje jednak zwątpienie.

Aktualizacja: 27.02.2017 05:43 Publikacja: 30.10.2008 17:50

Europejscy inwestorzy próbowali doprowadzić impuls wzrostowy do najbliższego poziomu oporu. Na wykresach indeksów paneuropejskich jest on wyznaczony przez maksimum notowań z początków ubiegłego tygodnia. Biorąc pod uwagę wielkość spadków poprzedzających obecną korektę, jej dotychczasowa skala jest bardzo skromna. To pozwalało oczekiwać, że przy odrobinie dobrych sygnałów, nawet przeplatanych złymi, kupujący będą napierać na rynek aż do osiągnięcia celu minimum. Opublikowane w czwartek dane makro były rozczarowujące - nie widać sygnałów poprawy sytuacji ani w Europie ani w Stanach. Za to stosunkowo pomyślne były informacje ze spółek i to właśnie na nich skoncentrowała się uwaga uczestników rynku.

Byki miały zapewniony dobry początek dnia dzięki zachowaniu rynków w Azji. Za sprawą decyzji politycznych i administracyjnych większości indeksów najważniejszych giełd Dalekiego Wschodu udało się wypracować bardzo duże wzrosty. W Japonii poinformowano o planach wprowadzenia pakietu stymulującego gospodarkę -wpompowanie w rynek ponad 50 miliardów dolarów oraz udzielenie gwarancji rządowych lub pożyczek na następne kilkaset miliardów. Na dodatek rynek spodziewa się obniżki stóp procentowych w tym kraju. Nic dziwnego, że indeks Nikkei225, odnotował prawie 10% wzrost. W Singapurze i Korei Południowej dyskontowano otwarcie dostępu do funduszy pochodzących od amerykańskiego Fed. W Chinach, w Hongkongu i na Tajwanie obniżono stopy procentowe. Jen mocno tracił do dolara, co zachęcało kapitał do podejmowania ryzyka.

Kluczowym czynnikiem na którym opierano optymizm w Europie były wyniki spółek za III kwartał. Alcatel-Lucent odnotował mniejszą stratę niż była oczekiwana i podtrzymał prognozy zysków. Deutsche Bank wypracował zyski, choć analitycy spodziewali się strat. Fakt, że w dużej mierze wynikały ze zmian regulacji sposobów księgowania niektórych aktywów, miał już mniejsze znaczenie - pomimo znaczącego spadku rentowności akcje tej spółki drożały około południa o ponad 10%. Potentat branży FMCG firma Unilever poinformowała o dużym wzroście zysku oraz wartości sprzedaży. Brytyjski producent farmaceutyków Zstra Zeneca również zarobił więcej niż w II kwartale. Będący ostatnio w centrum uwagi mediów Volkswagen poinformował o wzroście zysku o 27%. Metro AG (w Polsce znany głównie jako właściciel sieci marketów Makro) poinformował o utrzymaniu możliwości osiągnięcia zapowiadanych celów rocznych. Dobre wiadomości napływały również od producenta ciężarówek MAN oraz wielu trochę mniej znanych firm. Media relatywnie niechętnie rozwodziły się na temat tych spółek, których raporty kwartalne zawiodły oczekiwania lub które obniżyły prognozy.

Pozytywne odbiór raportów kwartalnych dał asumpt do zignorowania publikacji makro, które były co najmniej rozczarowujące. Mocno poniżej prognoz wypadły wszystkie publikowane w czwartek indeksy nastroju w Eurolandzie :konsumentów, biznesu oraz w gospodarce. Ten ostatni pozostaje na poziomie najniższym od ponad 15lat. Inwestorzy mieli również prawo zaniepokoić się publikacją indeksu PMI sektora detalicznego za październik, który wskazuje na dalsze szybkie pogarszanie się sytuacji w tym sektorze - sugerując że oficjalne dane mogą wykazać znaczący spadek sprzedaży detalicznej w największych krajach strefy euro. Z Wielkiej Brytanii napłynęły informacje o spadku cen domów, który osiągnął już 14,6% w skali roku. Przy czym ilość transakcji jest bardzo mała , co grozi dalszą przeceną.

Spośród różnych wypowiedzi polityków, którzy ostatnio aktywnie komentują sytuacja gospodarczą, warto zwrócić uwagę na wypowiedź francuskiego ministra budżetu Erica Woertha, który stwierdzając że Francja może przekroczyć prognozowany deficyt budżetowy , tym samym przypomniał inwestorom o wiszącym nad rynkiem niebezpieczeństwie wynikającym z kosztów ratowania rynków finansowych przed załamaniem i gospodarki przed recesją. W czwartek pocieszeniem były dane o stopie bezrobocia w Niemczech. W październiku wynosi 7,5%, czyli utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie.

Pomimo wyraźnie słabych danych opisujących stan nastrojów inwestorzy w Europie twardo upierali się przy swoim optymizmie. Zmiękczyła ich dopiero reakcja inwestorów amerykańskich na dane z ichniego podwórka. Okazało się że PKB w USA (dane wstępne za III kw.) spadł o 0,3%. Przeciętnie prognozy analityków mówiły o spadku o 0,5%, więc teoretycznie dane były lepsze od prognoz i powinny wspierać popyt. Ale tylko teoretycznie. Pierwsza reakcja rynków na dane była neutralna. W miarę zagłębiania się w publikację Departamentu Handlu USA szczegóły okazywały się mocno niepokojące. Dramatycznie spadają wydatki konsumentów - w skali porównywalnej do tej z czasów głębokich kryzysów ekonomicznych. Jakby tego było mało, wyraźnie rośnie inflacja. W efekcie przyspieszyły spadki notowań surowców.

Po rozpoczęciu handlu na rynkach akcji w Nowym Jorku szybko okazało się, że popytowi brakuje sił by bez problemu pchnąć indeksy wyżej i kontynuować wzrostową korektę na tamtejszym rynku. Indeksy grupujące po kilkaset największych spółek europejskich w czasie godziny oddały całość zysków z tego dnia. Takie zachowanie rynku stwarza bardzo wyraźne zagrożenie przerwania korekty wzrostowej, przy czym o wyraźnej słabości popytu mógłby świadczyć odwrót przed bezpośrednim testowaniem maksimów z ubiegłego tygodnia. Dopiero ostatnie minuty sesji wyprowadziły szeroki rynek w Europie na skromne plusy. Sporo zależy od ostatecznego wyniku czwartkowej sesji w USA.

Warto pamiętać, że czas wyborów prezydenckich w USA jest uznawany za sprzyjający bykom. Pozytywne nastroje stają się kwestią polityczną, a to właśnie politycy mają ostatnio potężny wkład w zmiany układu sił pomiędzy bykami i niedźwiedziami na rynkach akcji. Niektórym inwestorom wystarczy świadomość, że rząd nie dopuści do katastrofy, by zacząć kupować mocno przecenione akcje.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów