Zebrał on ostatnio wyniki wszystkich śledzonych przez siebie newsletterów inwestycyjnych i sprawdził, ilu autorów ma obecnie wynik lepszy od zanotowanego w październiku 2007 roku.
Miło pokazać, że nawet tak kiepski okres dla rynku akcji pozwala na odnotowanie wyników lepszych od rynku mierzonych indeksem choćby Dow Jones. Ten na dzień badania znajdował się 17 proc. pod poziomem ówczesnego szczytu.
Okazuje się, że ok. 40 proc. newsletterów daje obecnie wyniki lepsze od tych z października 2007 roku. To całkiem sporo.
Jednak nie w tym rzecz i nie w tym, że cztery miesiące temu procent ten wynosił 33. Znamienne, że tak wielu uczestnikom rynku może się udać uzyskać wynik lepszy od indeksu. Hulbert szybko odpowiada na pytanie, jak oni tego dokonali.
Okazuje się, że nie ma tu żadnych czarów, ale są też pewne podobieństwa. Jednym z czynników łączących grupę wygranych jest duża dywersyfikacja. Tym samym mieli oni możliwość wykorzystania hossy na rynku obligacji czy rynkach surowcowych ze złotem na czele. Nawet ci, którzy oparli swoje decyzje tylko na rynku akcji, mieli wspólny mianownik – skierowanie swojego zainteresowania na spółki nastawione na wartość, a nie wzrost. Dzięki temu można było ograniczyć skalę przeceny w trakcie kryzysu, a równocześnie wygrać podczas początkowej fazy zwyżek.