Z jednej strony silny spadek stopy bezrobocia, a z drugiej – mizerny, jak na oczekiwania, wzrost liczby etatów. Po publikacji pojawiło się osłabienie, które nie było głębokie, ale podaż nie dopuściła do powrotu na poziom sprzed pojawienia się danych.

Co do samej publikacji, to jest ona wyjątkowa z kilku powodów. Nie chodzi bynajmniej o sam fakt istotności danych z rynku pracy, bo o tym wie każdy. Wyjątkowość polega na tym, że zarówno wyraźnie niższą stopą bezrobocia, jak i wyraźnie niższym wzrostem liczby etatów nie należy się przejmować. Już sam fakt, że obie wielkości wskazują odmienne tendencje powinien dawać do myślenia. Tu dochodzi jeszcze wiarogodność odczytu oraz przyczyny tego, że jest on taki, jaki jest. Zatem ani niska stopa bezrobocia nie jest przejawem jakiejś wyraźnej poprawy, a niski wzrost liczby etatów przejawem poważnych kłopotów. Niska stopa bezrobocia wynika z tego, że zmniejszył się szacunek liczby osób gotowych podjąć pracę. Innymi słowy stopa bezrobocia spadła tylko ze względów statystycznych, a nie rzeczywistej poprawy sytuacji na rynku pracy.

W przypadku zmiany liczby etatów mamy do czynienia z wyraźnym wpływem czynników pogodowych. Dość powiedzieć, że w styczniu 916 tys. osób sygnalizowało, że nie mogło podjąć pracy ze względu na pogodę. Średniorocznie w ostatnich 10 latach dla stycznia taka liczba wynosi 343 tys. Za to w przemyśle zanotowano wzrost zatrudnienia o 49 tys. osób, co jest najlepszym wynikiem od 1998 roku. Zatem stopa bezrobocia nie jest aż taka dobra, a zmiana liczby etatów aż taka zła.

Te kombinacje danych statystycznych są mylące i przeszkadzają. Wielu komentatorów przejawia frustrację z tym związaną. Niezależnie od tego, czy nam się to podoba, czy nie, jasne jest to, że piątkowa publikacja będzie czynnikiem podtrzymującym aktualnie prowadzoną politykę pieniężną amerykańskiego banku centralnego. Dane nie są fatalne, jak ocenia to część analityków, ale też nie są tak dobre, by oczekiwać, że w najbliższej przyszłości pojawi się podstawa do rewizji oceny rynku pracy przez członków FOMC.

Ich zdaniem stymulacja jest nadal konieczna i obligacje będą kupowane zgodnie z planem do końca czerwca.