Złoto miało wprawdzie świetny początek roku, jednak w drugiej połowie stycznia stronie popytowej nie udało się przebić psychologicznej bariery 1300 USD za uncję, co poskutkowało odwrotem cen w dół i zniwelowaniem niemal całego styczniowego wzrostu.
Miały w tym swój udział kwestie polityczne. Jeszcze na początku roku inwestorzy niepokoili się przyszłością Grecji – zaczęto nawet spekulować o możliwości tzw. Grexitu. Jednak po wyborach parlamentarnych okazało się, że nowe władze w Atenach są skłonne do ustępstw. To potwierdzają także wydarzenia z ostatnich dni i próby greckiego rządu uzyskania pewnych ustępstw w kwestii zadłużenia. Oczywiście, do wyjścia Grecji z zadłużeniowych kłopotów jest jeszcze daleko i kraj ten może w najbliższym czasie nieraz negatywnie zaskoczyć – jednak wizja jego wyjścia ze strefy euro wydaje się coraz mniej prawdopodobna.
Lepsze nastroje na globalnych rynkach finansowych obudziły w inwestorach chęć podejmowania większego ryzyka. To negatywnie odbiło się na notowaniach złota, ponieważ kruszec ten jest uznawany za bezpieczną przystań na kryzysowe czasy i na ogół zyskuje w okresach rynkowych turbulencji.
Do tych czynników w tym tygodniu doszedł jeszcze jeden – brak popytu na złoto ze strony Chin. W środę w tym kraju rozpoczęły się obchody Nowego Roku, a tygodniowa absencja Chin na ogół odbija się na cenach żółtego kruszcu.