Opór na 2332 pkt to poziom szczytu z 15 września. Dla nas ten szczyt jest punktem odniesienia dla utrzymywania nastawienia negatywnego. Gdyby ceny pokonały ten szczyt, teza o przewadze podaży straciłaby wspierającą ją argumentację. Z punktu widzenia średnioterminowego nie byłby to już trend spadkowy lecz horyzontalny. Nie oznaczałoby to automatycznie wniosku, że rynek dalej nie spadnie, ale oznaczałoby, że scenariusz spadkowy nie byłby już tym najbardziej prawdopodobnym. Nastawienie neutralne oznaczałoby, że obie wersje wydarzeń (wzrostowa i spadkowa) w średnim terminie miałyby podobną szansę na zaistnienie.

Wsparcie w okolicy 2000 pkt to dokładnie dołek na 2014 pkt. Pokonanie przez podaż tego poziomu oznaczałoby, że trend spadkowy jest nadal obecny na rynku i do tego ma się dobrze. Pokonanie wsparcia w okolicy 2000 pkt oznaczałoby także, że istnieje możliwość spadku o kolejne przynajmniej 200 pkt. To właśnie w okolicach 1800 pkt znajduje się kolejna strefa potencjalnego wsparcia i zatrzymania średnioterminowej przeceny. Czy spadek tam dotrze oraz czy faktycznie się tam zatrzyma, tego teraz nie wiadomo. Są na to spore szanse, ale na rynku pewności nigdy nie ma.

Wczoraj o godz. 16 pojawiły się zaskakująco dobre dane w USA. Wskaźnik ISM, jeden z ważniejszych z punktu widzenia Rezerwy Federalnej wskaźników z wyprzedzeniem opisujących sytuację w amerykańskim przemyśle, miał wynieść 50,3 pkt. Oczekiwano zatem, że aktywność przemysłu spadnie wobec sierpniowego poziomu 50,6 pkt, który okazał się zaskakująco dobry. Zamiast spadku, wskaźnik jednak wzrósł do poziomu 51,6 pkt. Zatem nie tylko nie skorygował „wysokiej wartości z sierpnia", ale ją ponownie poprawił. To ważna wiadomość, gdyż burzy część prognoz, które sugerowały pogarszającą się sytuację amerykańskiej gospodarki. Dane o wzroście wydatków na inwestycje budowlane, choć mniej ważne niż wskaźnik, także wsparły optymistów. Sesja zakończyła się spadkiem cen, ale te publikacje będą długo pamiętane.