O zmianie trendu mówi się dziś sporo, po tym, co wczoraj wydarzyło się za oceanem. W skali intra indeksy S&P500 oraz Nasdaq osiągnęły poziomy oddalona od kwietniowych szczytów o ponad 20 proc. Te 20 proc. to dla wielu wartość graniczna, której przekroczenie oznacza sygnał, że rynek zbudował nowy trend. W tym wypadku byłby to sygnał potwierdzający istnienie trendu spadkowego. Biorąc pod uwagę ceny zamknięcia taki sygnał nie padł. To zasługa końcowego podniesienia się rynku. Indeks przemysłowy Dow Jones w trakcie ostatnich 40 minut sesji zyskał na wartości ponad 370 pkt. Pozostałe indeksy także skoczyły w górę. Mniejsza o powody (serwisy mówią, że powodem tej dobrej końcówki była informacja o planie dokapitalizowania europejskich banków), gdyż liczyć się fakt, że uchroniło to rynek przed sygnałem. Czy jest to sygnał wiarygodny? Można tu dyskutować. Jak pisze Mark Hulbert średnia wielość spadku indeksów w trakcie bessy wynosiła nieco ponad 30 proc., a więc ten sygnał byłby wyraźnie opóźniony. Ciekawa jest inna statystyka. Średni czas trwania trendu spadkowego wynosi 410 dni, co dałoby potencjalną datę zakończenia trendu spadkowego w okolicy czerwca. No, ale po pierwsze, wspomniany sygnał jeszcze nie padł, a po drugie mówimy o wielkościach średnich. Na nie nie warto stawiać. Już ciekawszym pomysłem jest reakcja na sytuację, gdy rynek od tej średniej się oddala.

Ten końcowy wyskok cen w USA sprawia, że nasz rynek ma okazję rozpocząć notowania od wzrostów. Nikkei wprawdzie traci na wartości, ale nie przejmowałbym się tym za bardzo. Co oznaczać może ten początkowy wzrost. Nic poza faktem, że ceny na początku wzrosną. Nie ma co przesadzać w oczekiwaniach, skoro rynek znajduje się w zakresie między wsparciem (2014), a oporem (2332). Wahania, jakie mają miejsce między tymi wartościami nie mają większego znaczenia. Wczoraj rynek spadał, a dziś może rosnąć, by jutro ponownie spadać. To jest całkiem normalne zachowanie. Dziś pojawi się sporo informacji ze sfery makro, ale chyba najciekawszymi publikacjami będzie raport ADP oraz wartość usługowego wskaźnika PMI dla strefy euro oraz wskaźnika ISM w USA. Dziś pojawi się komunikat po posiedzeniu RPP, ale zmian tu żadnych nie będzie.