Nikt w tych czasach nie oczekiwał, że dane będą świetne. Gospodarka amerykańska przechodzi ciężkie chwile i trwa dyskusja, czy te najcięższe są już za nami. W takich okolicznościach poziom oczekiwań jest zdecydowanie obniżony. Wczoraj okazało się, że był zbyt niski. Opublikowane dane były wyraźnie lepsze od tego, czego spodziewali się analitycy. Nie dość, że dane wrześniowe okazały się lepsze, to jeszcze pojawiła się pozytywna rewizja danych za sierpień, które, jak pamiętamy, zmroziły rynki brakiem wzrostu liczby etatów w sektorze pozarolniczym. Teraz okazuje się, że także w sierpniu etatów przybyło.
Co do danych wrześniowych – to wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym o ponad 130 tys. jest wiadomością dobrą. Lepszą, niż sugerował to w środę raport ADP. Dodatkowo pojawił się wzrost średniej długości tygodnia pracy, co także jest zmianą pozytywną. Wczorajsza publikacja jest jedną z tych, które wskazują na to, że gospodarka amerykańska wydaje się w lepszej kondycji, niż do tej pory sugerowano. Strach przed kolejna falą recesji zmniejsza się, jednak nie zanika. Ostatnie ocieplenie nastrojów ma także związek z tym, co dzieje się w Europie, a rynki odbierają wydarzenia jako zmierzające ku szczęśliwemu zakończeniu tej fazy kryzysu. Problemem może być to, że prawdopodobne przyznanie Grecji kolejnej transzy wsparcia jedynie przekłada aktualny stan na czas późniejszy. Grecja dalej będzie głównym zagrożeniem i temat szybko nie zniknie.
Analizując zmiany cen na polskim rynku akcji, zauważyliśmy, że wczoraj po raz kolejny wykres otarł się o linię trendu spadkowego. Linia została naruszona, co wskazuje na to, że popyt nadal próbuje podnieść ceny. W trakcie sesji poprawiony został poziom czwartkowego maksimum, a zatem popyt ma argument za tym, by w krótkim okresie oczekiwać wzrostu cen. Wsparciem w tej skali jest poziom 2130 pkt. Taki wzrost być może się pojawi, ale nie zmienia to faktu, że w średnim terminie nadal mamy do czynienia z trendem spadkowym, a pogrywanie przeciwko trendowi może być bolesne.