Przebieg sesji w Stanach na takiej próby nie wskazuje, ale na szczęście nie tylko Stany się liczą. Regularna sesja za oceanem nie zakończyła się pomyślnie dla posiadaczy tamtejszych akcji, a i po sesji niewiele się w tym względzie zmieniło. Jednak nie jesteśmy skazani tylko USA. Tym razem nastroje poprawiły się w trakcie notowań na rynkach azjatyckich, co pozwala zastanawiać się, czy do próby podniesienia cen ponad wczorajsze maksimum nie dojdzie już w trakcie prologu.

Regularna sesja na Wall Street zaczęła się obiecująco, ale później nastroje się popsuły. W końcowej godzinie notowań dobiło je ostrzeżenie agencji Fitch dotyczące kondycji amerykańskich banków oraz powiązania jej z tym, co dzieje się obecnie w Europie. Zdaniem agencji, jeśli sytuacja w Europie się nie poprawi, perspektywa amerykańskich banków będzie się  pogarszać. Ostatecznie indeks przemysłowy Dow Jones stracił wczoraj na wartości 1,6 proc. Spadki wartości indeksów S&P500 i Nasdaq były podobne i wyniosły odpowiednio 1,66 proc, i 1,73 proc. Znamienne, że rynkowi akcji nie były w stanie pomóc wczorajsze lepsze od prognoz dane makro.

Po sesji nie było lepiej. Gwiazdami popołudnia były: NetApp i Applied Materials. Obie spółki opublikowały wyniki kwartalne i w obu przypadkach rynek przyjął je z rozczarowaniem. Część analityków była zdania, że wczorajszy spadek cen po komunikacie Fitcha był przesadzony, gdyż nic nowego tu nie było. To tłumaczyłoby ponowną poprawę nastrojów już w trakcie notowań na rynkach azjatyckich.

Dla nas przyczyna nie jest aż tak ważna, jak fakt, że ceny rano nie spadną za mocno, a to sprawia, że będzie szansa zmierzyć się z poziomem wczorajszego maksimum, a zarazem poziomem zamknięcia. Wyjście na plusy będzie tożsame z potwierdzeniem faktu odbicia się cen od poziomu wsparcia, jakim jest linia dolnego ograniczenia kanału wzrostowego. Będzie można wtedy oczekiwać ruchu w kierunku oporu na 2450 pkt.