Sesja rozpoczęła się spadkiem cen o 10 pkt względem środowego zamknięcia. Z punktu widzenia wspomnianego zadania minimum oddalenie od poziomu sygnalnego nie było duże. Nie potrzeba było dużej zmiany, by ponownie znaleźć się przy poziomie 2340 pkt. Mimo to nawet na taką niewielką zmianę rynek się wczoraj nie mógł zdobyć. Poranne maksimum sesji znajdowało się 1 pkt nad poziomem otwarcia, a spadek cen zaczął się pogłębiać jeszcze zanim rozpoczęły się notowania na rynku akcji. Gdy te ruszyły, niewiele się zmieniło. Podaż nadal miała przewagę, przy czym była ona minimalna. Jeszcze przed południem ceny osiągnęły poziom 2284 pkt, czyli nie było mowy o atakowaniu oporu, ale pojawiła się kolejna sytuacja zbliżenia cen do wsparcia. Gdyby doszło do jego testu, mógłby być problem.
Problemu nie było, bo do testu nie doszło. Ceny po wykreśleniu powolnego odbicia powróciły do dołka sesji, ale nie poprawiły go, lecz się od niego odbiły. Po południu pojawił się popyt. Na wykresie wczorajszych zmian cen pojawiła się mała formacja podwójnego dna, która sprawiła, że można było rozważać, czy przypadkiem nie będzie okazji do ponownego ruchu do 2340 pkt. Tym samym popyt miałby okazję zrealizować swoje zadanie minimum. Przez większość sesji nie było o tym mowy.
Ta mała formacja tego nie zmieniła. Sprawa wsparcia pozostała otwarta.
W trakcie sesji nie pojawiło się zbyt dużo nowych informacji.