W poniedziałek ropa taniała od chwili gdy na rynki dotarła wiadomość o śmierci Kim Dżong Il, bo inwestorzy zaczęli pozbywać się surowców. Dodatkowo  ropa taniała bo,  widać dowody braku wiary w  efekty   telekonferencji ministrów finansów Unii Europejskiej, którzy ostatecznie mają wypracować scenariusz współpracy  Międzynarodowym Funduszem Walutowym oraz  metody dofinansowania tej instytucji.

Według   ostatniego raportu Międzynarodowej Agencji Energetycznej,  w przyszłym roku europejski popyt na ropę naftową spadnie przynajmniej o ok 3 proc. Europa ma 16 procentowy udział w  światowym rynku ropy.

Jeszcze tydzień temu Fatih Birol,  główny ekonomista  MAE ostrzegał, że ropa w przyszłym roku może być bardzo droga.  To był jego komentarz do wyniku ostatniej konferencji ministerialnej OPEC, gdzie ustalono limit wydobycia ropy na poziomie 30 mln baryłek dziennie. A to oznaczałoby,że ropy w 2012 będzie mniej, niż w tym roku,kiedy producenci permanentnie  przekraczali przyznane im limity.

Teraz jednak jest coraz mniej wątpliwości co do tego, że spowolnienie gospodarcze, jeśli nawet nie recesja, dotknie kolejnych krajów. Już  widać oznaki spadku aktywności gospodarczej także w Chinach. W efekcie analitycy z  amerykańskiego banku inwestycyjnego Goldman Sachs prognozują, że  przyszłoroczna średnia cena Brenta wyniesie 108 dolarów, a nie 120, jak uważali jeszcze dwa miesiące temu.  Może okazać się jednak, że będzie to jeszcze  mniej. Dzisiaj lutowe dostawy Brenta można kupić po 102,37 dol. za baryłkę.

— Perspektywy  wzrostu popytu wyglądają bardzo marnie - uważa  Jonathan Barratt z Commodity Broking Services. Jego zdaniem ceny z giełdy nowojorskiej, które w poniedziałek wahały się w granicach 93-94 dol. za baryłkę mogą w szybkim tempie spaść do znacząco poniżej 90 dol.