W południe doszło do wyznaczenia dołka na poziomie 2035 pkt i poważnie można było się zastanawiać, czy wtorkowe minimum wytrzyma ten spokojny, acz systematyczny marsz w dół. Wybiła godz. 13 i wszystko się zmieniło. Przynajmniej na krótką chwilę.
O godz. 13 pojawił raport Komisji Europejskiej, który zawierał sugestię, że warta rozważenia jest koncepcja, by osłabione banki w Europie dokapitalizować bezpośrednio za pomocą mechanizmu ESM. Taka możliwość wypowiedziana oficjalnie podbiła ceny akcji w Europie. Niemiecki DAX w kilka minut zyskał 100 pkt. Na GPW także podniosły się ceny. Krótko po tej wiadomości w Warszawie pojawiły się nowe maksima sesji indeksu WIG20 i kontraktów. Fala optymizmu była krótka. Nie udało się podnieść cen na tyle, by wynieść je nad wtorkowe maksimum. Rynki się opanowały. Raport KE to jeszcze nie decyzje. Z wyższego poziomu powróciliśmy do tego, co działo się wcześniej – ceny powoli się osuwały.
Przez kilka godzin nasz rynek wykazywał się wyjątkową odpornością na to, co działo się w Niemczech. DAX słabł, zbliżając się do minimum dnia, a nasz WIG20 utrzymywany przez KGHM i Pekao był bliższy maksimum dnia. Po jakimś czasie DAX zaliczał nowe minima sesji i pogłębiał ruch w dół, a WIG20 zdołał utrzymać poranne minimum.
Czy wczorajsze zachowanie rynku uchroni nas przed spadkiem cen i jest wskazówką, że z popytem jest lepiej? Za szybko bym takich wniosków nie wyciągał. Mimo wszystko pozostajemy pod poziomem 2100 pkt, a więc wszelkie zmiany należy odbierać jako część trendu spadkowego. Dopiero pokonanie oporu pozwoli na rozpatrywanie różnych możliwości przy założeniu równowagi na rynku. Teraz takiej nie ma. Przewagę ma podaż i większą szansę na realizację posiada scenariusz spadku cen. Tym bardziej jeśli na wzrost cen można liczyć tylko w chwili pojawienia się zaskakujących informacji.