Czwartkowe notowania na eurodolarze przebiegały pod znakiem oczekiwań na wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej. Inwestorzy liczyli, że w sytuacji ostatnich słabych odczytów makroekonomicznych z amerykańskiej gospodarki oraz pogarszającej się sytuacji w Strefie Euro, która pośrednio rzutuje na sytuację w USA Ben Bernanke zdecyduje się na podjęcie działań zmierzających do wsparcia wzrostu gospodarczego. Spekulowano o możliwości rozszerzenia Operacji Twist oraz o kolejnym programie poluzowania ilościowego. Z tą drugą opcją wiązano jednak większe nadzieje. Dzięki podwyższonym oczekiwaniom kurs eurodolara wzrósł w czwartek po południu do poziomu 1,26. Tuż przed wystąpieniem strona popytowa zdołała się przetestować opór na poziomie 1,2620. W czasie wystąpienia ze strony Bena Bernanke nie padły jednak żadne konkrety ws. przyszłej polityki monetarnej. Szef FED powiedział to co uczestnicy rynku słyszeli już kilkakrotnie, czyli zapewnienia o gotowości Rezerwy Federalnej do działania w przypadku pogłębienia się kryzysu. Jak widać było po zachowaniu wykresu eurodolara to stanowisko podcięło skrzydła bykom, które straciły motywację do ewentualnego ataku na istotny poziom 1,2620 i ustąpiły miejsca podaży. Po spadku do poziomu porannego otwarcia notowań europejskich kupujący euro podjęli jeszcze jedną próbę ataku na istotny poziom oporu. Tym razem ta sztuka także się nie udała, a informacja o obniżeniu przez agencję Fitch ratingu Hiszpanii doprowadziła podczas handlu azjatyckiego do silnych spadków. Dziś o poranku, przed otwarciem rynków na Starym Kontynencie para EUR/USD sforsowała wsparcie na 1,25. Może to sugerować, że po odbiciu się od wartości 1,2620 rynek zakończył korektę i znów na dłużej do głosu może dojść obóz niedźwiedzi. Sprzyjać temu będzie brak ważnych danych makroekonomicznych oraz bliskość weekendu, który w przeciwieństwie do piątku jest pełen publikacji z chińskiej gospodarki. Taki układ może wywoływać obawy i skłaniać dziś inwestorów do realizacji zysków. Słabsze odczyt z Kraju Środka mogą bowiem spowodować wzrost niepokoju o twarde hamowanie tamtejszej gospodarki. Wczorajsza obniżka stóp procentowych przez Ludowy Bank Chin nie wywołał wielkiego optymizmu wśród uczestników rynku. Świadczyć ona o tym, że chińska gospodarka spowalnia i potrzebuje stymulacji, a to zły sygnał dla reszty świata, zwłaszcza pogrążonej w kryzysie Strefie Euro.
Spore zmiany na złotym
Czwartkowe notowania, mimo nieobecności polskich bankierów przyniosły spore zmiany na krajowym rynku walutowym. Para EUR/PLN utrzymała się pod poziomem 4,33 co pozwoliło wraz z wzrastającym kursem eurodolara w krótkim czasie doprowadzić do testu istotnego wsparcia na 4,30. Szybkie przełamanie tego poziomu zwiększyło dynamikę aprecjacji złotego i notowania przełamały górną linię trendu wzrostowego wyznaczonego po wierzchołkach z marca i kwietnia. To wszystko otworzyło drogę do ustanowienia w tym tygodniu nowych minimów. Spadek ceny euro zatrzymała się dopiero na wartości 4,2340 zł. Ten poziom nie utrzymał się jednak zbyt długo. Zwrot na eurodolarze oraz rozczarowujące wystąpienie szefa FED, a także cięcie oceny wiarygodności Hiszpanii doprowadziło do odreagowania mocnej aprecjacji. Dziś o poranku za jedno euro trzeba zapłacić już niemal 4,30 zł, a dalsze pogłębianie się spadków na parze EUR/USD może jeszcze bardziej zepchnąć złotego do defensywy. Taki scenariusz może się zrealizować także na parze USD/PLN. Dziś o godzinie 8:45 za dolara trzeba było zapłacić 3,44 zł, czyli niemal tyle samo co przed czwartkową silną aprecjacją, kiedy cena amerykańskiej waluty obniżyła się do poziomu 3,35 zł.
Niewiele danych na koniec