Wczorajsze notowania w USA przebiegały normalnie do ok. godziny 21:00 naszego czasu. Później pojawiła się wiadomość o gotowości największych banków centralnych do wsparcia rynków płynnością, gdyby taka konieczność się pojawiła w kontekście reakcji na wynik wyborczy w Grecji. Taka wiadomość podniosła wyceny. Sesja, w trakcie której ceny słabły, nagle zmieniła się na sesję z pozytywnym zakończeniem. Rozpisywanie się na temat czynników wpływających na notowania nie ma większego sensu. Czynnik był jeden.
Gdyby wspominana wiadomość się nie pojawiła, można byłoby roztrząsać co w większym stopniu wpłynęło na osłabienie. Zapewne byłby to strach przed wspomnianymi wyborami. Ich wynik jest sporą niewiadomą, a ewentualna wygrana ugrupowania negującego zawarte porozumienia i program reform budzi obawy o to, czy Grecja w końcu formalnie nie zbankrutuje i nie opuści strefy euro. Czy rzeczywiście taki wynik wyborów prowadziłby automatycznie do takich konsekwencji? Na ile pewne hasła są tylko retoryką wyborczą, a na ile faktyczną chęcią wywalczenia za wszelką cenę znaczących ustępstw łagodzących program reform? Czy ewentualna renegocjacja wcześniejszych ustaleń nie sprowadziłaby się do kosmetycznych zmian, które nie wpływałyby znacząco na końcowy efekt, a pozwoliły zachować twarz ewentualnym zwycięzcom? To są pytanie, na które nie ma obecnie odpowiedzi, ale są przedmiotem spekulacji. Demokracja ma swoje prawa. Nasze „Nicea albo śmierć" także operowało na podobnej zasadzie. Myślę, że nawet przegrana Nowej Demokracji wcale nie musi oznaczać automatycznego załamania i odcięcia Grecji od kasy. Wiele będzie zależało od tego, co nowa władza miałaby do powiedzenia.
Zostawmy te dywagacje politologom i analitykom politycznym. Dla nas ważne będą podejmowane decyzje. Wróćmy zatem do zagadnień rynkowych. Dziś na dobre zaczynamy analizować zachowanie cen serii wrześniowej. Z racji znaczącej różnicy między wyceną tej serii, a wyceną serii czerwcowej nie ma sensu posługiwanie się wykresem łączącym poszczególne serie kontraktów. Dziura ziejąca z wykresu wynosząca ok. 100 pkt. tworzy zdecydowanie za duże przekłamanie. Stąd do analiz w dłuższym terminie posługiwać się będziemy wykresem indeksu, a w krótkim terminie wykresem cen serii wrześniowej. Oczywiście można posłużyć się wykresem skorygowanym o lukę i taki będzie się pojawiał czasem w komentarzach, ale trzeba pamiętać, że taka korekcja zaburza nominalne poziomy w historii, a one mają (moim zdaniem) znaczenie.
Na koniec wyjaśnienie, skąd się wzięła wspomniana luka. To efekt konstrukcji indeksu WIG20 i tego, że jego wartość nie jest korygowana o wypłacane dywidendy. Gdy spółka wypłaca dywidendę to jej kurs jest korygowany o jej wysokość. Wiąże się to z nominalnym spadkiem ceny. Indeks WIG20 „zauważa" ten spadek jako normalny ruch rynkowy i sam zostanie obniżony, choć nie ma to przecież związku z czynnikami czysto rynkowymi. Niska wycena serii wrześniowej wynika właśnie z tego, że rynek antycypuje wielkość dywidend, jakie będą wypłacane przed wygaśnięciem tej serii i będą obniżały sztucznie wartość indeksu. W tym roku dziura jest szczególnie duża, bo suma dywidend ma być znacząca.