Rentowność obligacji 10-letnich Hiszpanii wzrosła do 7 proc., co jest poziomem, który wciąga Hiszpanię w czarną dziurę bankructwa. Takie obciążenie finansowe nie jest do utrzymania na dłuższą metę. Ten wzrost rentowności miał miejsce tuż po tym, jak uzgodniono, że hiszpańskie banki otrzymają pomoc w kwocie do 100 mld euro. Reakcja rynków po te wiadomości mówi sama za siebie. Decyzję podjęto w trakcie weekendu, a optymizm zniknął już w okolicy południa w poniedziałek. To co dla jednych miało być punktem zwrotnym okazało się niewielką zmarszczką na wykresach wycen europejskich aktywów.
Równolegle zbliżał się termin wyborów w Grecji. To kolejne odwołanie się do suwerena, gdyż pierwsze tegoroczne wybory zakończyły się wynikiem, który nie skutkował uformowaniem rządu posiadającego wymaganą większość w parlamencie. Jak pamiętamy, wiadomości o problemach z pojawieniem się greckiego rządu elektryzowały rynki, co było powodem przecen akcji i rosnących rentowności długu. Wiadomość o rozpisaniu nowych wyborów również nie została przyjęta z nadzieją, ale z obawami. Pierwsze sondaże mroziły krew, gdyż wskazywały na możliwość wygranej przez SYRIZĘ, czy koalicję torpedującą pakiet zobowiązań będący warunkiem przyznania Grecji wsparcia. Później okazywało się, że liderzy w kolejnych sondażach się zmieniali, a różnica między nimi zawierała się w zakresie błędu statystycznego, co jeszcze bardziej utrudniało budowanie oczekiwań.
Co się okazuje? W tych zdawałoby się mocno nieprzyjaznych okolicznościach rynki akcji w ciągu ostatniego tygodnia wykonały znaczące wzrosty cen. Nagle pojawiła się akceptacja ryzyka. Nagle euro do dolara zaczyna rosnąć i, jak podaje amerykański regulator rynku terminowego, maleje wśród spekulantów liczba pozycji krótkich na parze EURUSD. Odbijają także ceny na rynku amerykańskim. Co się zmieniło? Czy strach przed wynikiem wyborów w Grecji zmalał? Można tak powiedzieć, ale nie wynika to z tego, że rynki doszły do wniosku, że wygra Nowa Demokracja, ale pojawiły się komentarze, że doszło do przeszacowania greckiego wpływu na notowania na rynkach.
Doszły do głosu opinie, że wynik wyborczy w Grecji nie będzie aż tak istotnym punktem zwrotnym. O ile wygra SYRIZA, bądź Nowa Demokracja. Najgorszym rozwiązaniem byłoby wynik, który powtórnie nie sprzyjałby wyłonieniu większości parlamentarnej. Jeśli jednak taka większość się pojawi, pole do negocjacji jest niewielkie i będzie zapewne korygowane przez przekaz medialny. Wygrana SYRIZY przełoży się prawdopodobnie na buńczuczne zapowiedzi. Pewne uzgodnienia zostaną zmienione, dzięki czemu liderzy partii będą mieli alibi. Zmiany w treści uzgodnień zostaną przedstawione jako znaczące. Prawda jest taka, że deklarując chęć pozostawienia Grecji w strukturach europejskich sami sobie osłabili pozycję negocjacyjną. Nie ma tu bowiem miejsca na twardą postawę. Grecja jest na dobrej drodze do wyjścia ze strefy euro, ale jeśli miałoby to nastąpić, to lepiej by było ten proces kontrolować. Nieustępliwość nowego greckiego rządu sprawiłaby, że już za miesiąc mogłoby być po sprawie, a sami Grecy staliby się nagle ubożsi o połowę. Czy SYRIZA jest gotowa wziąć odpowiedzialność za taki przebieg wydarzeń? Ogólnie należałoby więc stwierdzić, że pozytywnym wynikiem wyborów nie będzie wygrana tej, czy innej partii, ale będzie nim możliwość zbudowania większości.
To uspokojenie wokół sprawy greckiej pojawiło się w chwili, gdy na rynkach panował duży pesymizm, który na dłuższą metę nie był do utrzymania. Ciekawe jest również to, że obserwowana fala lepszych nastrojów zbiegła się z rozpoczęciem ciszy sondażowej w Grecji (dwa tygodnie przed wyborami). Czy oba fakty mają ze sobą coś wspólnego? Pewnie tak, choć wzrost cen wynika z większej liczby czynników. Pesymizm uczestników rynków musiał się zmniejszyć, co zaowocowało pojawieniem się warunków do odreagowania. Teraz nastroje są nieco mniej pesymistyczne, choć nadal przeważa opinia o rychłych spadkach.