Indeksy amerykańskich akcji podtrzymały wzrost, jaki miał miejsce w chwili zakończenia notowań na GPW. Dzięki temu można stwierdzić, że optymizm nadal obowiązuje. Skala zwyżki na Wall Street nie jest olbrzymia. Indeks przemysłowy zakończył dzień 0,75 proc. ponad poziomem zamknięcia z poniedziałku. Indeks S&P500 wzrósł o 0,97 proc., a Nasdaq o 1,19 proc. Jak widać, te zmiany nie są porównywalne z prawie 2 proc. wzrostem indeksu WIG20, który przecież zaczynał z sztucznie osłabiony przez TPSA.
W większości serwisów panuje zgoda co do tego, że za wzrost cen odpowiada optymizm związany z oczekiwaniem na decyzję amerykańskiego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) w sprawie uruchomienia nowego planu luzowania ilościowego. Dziś dobiega końca dwudniowe posiedzenie FOMC i już po zamknięciu naszych notowań ujawniona zostanie decyzja dotycząca polityki pieniężnej w USA. Zdaniem komentatorów ostatnie wzrosty cen są przejawem przekonania, że amerykański bank centralny zdecyduje się ponownie na wspieranie gospodarki skupem obligacji na rynku wtórnym i ponownym pompowaniem sumy bilansowej. Moim zdaniem wdrożenie QE3 właśnie teraz mija się z celem. Fed powinien takiej narzędzie zachować sobie na trudniejsze czasy. Jeśli w ogóle miałoby dojść do kroku w kierunku luzowania polityki pieniężnej, to Fed zdecyduje się na przedłużenie deklarowanego okresu utrzymywania niskich stóp procentowych lub przedłuży aktualnie obowiązujący program zmiany struktury posiadanych obligacji. Moim zdaniem nie pojawiły się ostatnio żadne nowe dane, które uzasadniałyby skup kolejnej porcji obligacji. Zresztą przy obecnie rekordowo niskich stopach długoterminowych dyskusyjna jest w ogóle zasadność takiego działania. Widać bowiem, że przełożenie większej ilości pieniądza na aktywność gospodarki jest utrudnione.
Ciekawa będzie obserwacja reakcji rynku na sytuację, gdy EQ3 się nie pojawi. Czy rynek zadowoli się ewentualnym przedłużeniem Operacji Twist? Skoro zwyżka była w ostatnim czasie taka znacząca, to pewnie rozczarowanie też miałoby boleć. Pod warunkiem, że za ten ostatni wzrost faktycznie odpowiadają wspomniane wyżej oczekiwania. Ja mam wątpliwości, czy to jest rzeczywisty powód lepszych wycen. Czy po prostu nie jest to przejaw wcześniejszego znacznego pesymizmu i awersji do ryzyka, które teraz są redukowane?
Dywagowanie na temat powodów ruchów cen to jedno, a odnoszenie się do samych ruchów to drugie. Zwyżka jest faktem i faktem jest, że do tej pory nie została ona przerwana przez bardziej widoczną korektę. Wczoraj indeks WIG20 zbliżył się do poziomu 2270 pkt., a więc to już tylko ok. 100 pkt. dzieli średnią rynkową od strefy, która potencjalnie może zatrzymać tą falę optymizmu. Alternatywą jest zwyżka do ponad 2600 pkt., ale w tej chwili nie ona scenariuszem bazowym.