Po ośmiu sesjach zwyżek miał miejsce poniedziałkowy lekki spadek indeksu S&P500. Wczoraj, we wtorek, indeks ten po raz kolejny zyskał na wartości. Także i tym razem skala zwyżki nie była duża. Dla publiki ważne jest to, że nadal trwa flirt z poziomem 1500 pkt. Indeks zyskał wczoraj 0,51 proc., czy niemal tyle samo, ile indeks przemysłowy Dow Jones (0,52 proc.). Indeks Nasdaq za to stracił 0,02 proc., czyli praktycznie nic. Po sesji błyszczały papiery Amazon. Spółka zyskała 10 proc. za sprawą opublikowanego raportu finansowego. W trakcie regularnej sesji straciła niemal 6 proc. Odrobiła więc stratę z nawiązką.
Znamienne jest, że w czasie, gdy nasz rynek pogłębia trwającą już jakiś czas korektę spadkową, Ameryka wspina się na nowe szczyty trendu wzrostowego. Zwykle w takich momentach pojawia się pytanie, kto tu ma rację? Wczorajsza popołudniowa zwyżka rodzi pewne nadzieje, ale te marne kilkanaście punktów jeszcze niczego nie zmienia. Trudno też to nazwać podpięciem się pod zmiany na Zachodzie. Nasz rynek znajduje się w fazie osłabienia. Jej skala jest niewiadomą. Dopóki nie pojawi się sygnał jej zakończenia, to spadek w krótkim terminie będzie obowiązującym kierunkiem. Gdzie możemy tak zajść? Gdyby sytuacja miała się naprawdę popsuć, to nawet do okolic 2300 pkt. Myślę jednak, że na razie ten scenariusz nie jest tym najbardziej prawdopodobnym. Zresztą, nawet gdyby przecena osiągnęła wspomniane rozmiary, to nadal byłby trend wzrostowy. Nadal można byłoby oczekiwać nowych rekordów trendu wzrostowego jeszcze w tym roku.
Zanim nadejdzie ten czas byczej szczęśliwości musi pojawić się sygnał, że kończy się czas szczęśliwości niedźwiedziej. Póki co, takowego nie ma. Najbliższy poziom oporu, który ma w tej chwili dla nas znaczenie znajduje się w okolicy 2600 pkt. Zatem jest mało prawdopodobne, by dziś doszło do testu tego poziomu. W związku z tym gracze operujący w średnim terminie dzisiejsze zmiany na rynku przyjmą ze spokojem. Ceny w najlepszym razie wykonają ruch w kierunku oporu, który mógłby być atakowany w kolejnych dniach. Równie dobrze ceny mogą kontynuować spadek. Dla nas to bez znaczenia. Utrzymujemy nastawienie neutralne z oczekiwaniem na powrót do nastawienia pozytywnego. Będzie to możliwe albo za sprawą pokonania oporu, albo wykreślenia formacji dołkowej.
Skoro za wiele dziś roboty traderskiej nie będzie, to można skupić się na informacjach, jakie będą napływały na rynek. Zapowiada się interesująco za sprawą zaplanowanej na 14:15 publikacji raportu ADP, który zawiera szacunek zmiany liczby etatów w sektorze prywatnym w USA. To przygrywka przed piątkowym raportem o stanie rynku pracy. Kwadrans później poznamy wstępne dane o dynamice amerykańskiego PKB. Tu także może dojść do sporych zmian cen. O ile naturalnie dane opublikowane będą odbiegały od oczekiwań. Te dwie publikacje prawdopodobnie ustawią nam końcówkę sesji.