Niepokojące sygnały z amerykańskiej gospodarki

Od IV kwartału 2011 r., czyli już blisko 1,5 roku, obserwujemy wyraźną dywergencję sytuacji ekonomicznej Stanów Zjednoczonych i Europy.

Aktualizacja: 15.02.2017 07:42 Publikacja: 31.01.2013 05:00

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Damian Rosiński, makler papierów wartościowych, DM AFS

Foto: Archiwum

Gospodarka strefy euro od siedmiu kwartałów (licząc ostatnie trzy miesiące 2012?r.) hamuje, a od czterech kwartałów znajduje się w recesji. Tymczasem w USA dynamika PKB od przeszło dwóch lat oscyluje w okolicach 2 proc. rok do roku. Wyjątkiem był IV kwartał ub.r.

Podczas gdy w Europie wszyscy się zastanawiają, kiedy nadejdzie długo oczekiwane ożywienie, w Stanach Zjednoczonych od kilku tygodni sygnały napływające z gospodarki wskazują na wyczerpywanie się potencjału wzrostowego w krótkim terminie. W mojej ocenie, USA znajduje się w szczytowej fazie ekspansji w tym cyklu, a nadchodzące miesiące mogą przynieść, do pewnego stopnia zaskakujące, osłabienie koniunktury za oceanem.

Amerykański produkt krajowy brutto w IV kwartale ub.r. spadł o 0,1 proc. Analitycy oczekiwali wzrostu o ponad 1 proc.

Choć wyniki osiągane przez największą gospodarkę świata, mimo wszystko, nie imponują i w żaden sposób nie wskazują na przegrzanie, uważam, że właśnie spadek tempa rozwoju to najbardziej prawdopodobny scenariusz na przyszłość.

Należy pamiętać, że USA w dalszym ciągu znajdują się w długoterminowej fazie delewarowania. W skali całego kraju zarówno gospodarstwa domowe, jak i przedsiębiorstwa będą ograniczały zadłużenie. W tej sytuacji osiąganie zawrotnego, jak na tak ogromną gospodarkę, tempa wzrostu PKB rzędu 4–5 proc., co miało wielokrotnie miejsce w ubiegłym stuleciu, przed fazą delewarowania, jest praktycznie wykluczone.

Stąd wniosek, że 2,5–3-proc. roczny wzrost PKB to wcale nie za mało, by uznać, że w krótkim terminie gospodarka dotarła do trudnych do złamania barier i będzie zwalniała. Taka dynamika wzrostu to w obecnych warunkach po prostu szczyt możliwości USA i w horyzoncie najbliższych kilku lat niewiele się pod tym względem zmieni.

A gdzie konkretnie pojawiają się wspomniane, niepokojące sygnały? Chodzi przede wszystkim o pogarszającą się sytuację w przemyśle. Wskazują na to wskaźniki aktywności w sektorze publikowane co miesiąc przez poszczególne oddziały Rezerwy Federalnej. W styczniu, w większość regionów USA nastąpił regres w porównaniu z grudniem, a w niektórych taka tendencja obserwowana jest już od dobrych kilku miesięcy.

I tak, przemysł regionu Nowego Jorku kurczy się systematycznie od pół roku. Indeks NY Empire State, pokazujący aktywność w sektorze, utrzymuje się poniżej granicznego poziomu 0 pkt od sierpnia 2012 r. W styczniu wyniósł -7,8 pkt. Indeks regionu Richmond tylko w trzech z ostatnich ośmiu miesięcy był na plusie, a w styczniu obniżył się do najniższego?poziomu?od?lipca?ub.r.

(-12 pkt). Podobnie jest w okolicach Filadelfii. Od maja 2012 r. indeks Philly Fed tylko trzy razy był powyżej 0 pkt, a w styczniu zanurkował do -10,7 pkt.

Słabnącej aktywności w przemyśle nie „widzą" na razie indeksy ISM i PMI. Pierwszy, dla całej gospodarki, oscyluje w okolicach 50 pkt, bariery, która oddziela wzrost od spowolnienia. Obecny poziom wskaźnika daleki jest jednak od szczytowych wartości osiąganych na początku ubiegłego roku (54–55 pkt), nie wspominając już o odczytach z początku 2011 r. (okolice 60 pkt). Analogiczna sytuacja ma miejsce w przemyśle regionu Chicago. Wskaźnik PMI dla tego sektora utrzymuje się nieznacznie powyżej poziomu 50 pkt, ale sytuacja jest zdecydowanie gorsza niż jeszcze rok temu.

Od listopada pogarszają się również nastroje amerykańskich konsumentów. Mierzący je wskaźnik nastrojów Uniwersytetu Michigan zniżkował w styczniu, według wstępnych szacunków, do najniższego poziomu od grudnia 2011 r. Jeszcze w listopadzie nastroje Amerykanów były najlepsze od pięciu lat. Indeks Conference Board jest nadal stosunkowo wysoko, ale od dwóch miesięcy spada i spodziewam się, że styczniowy odczyt również rozczaruje.

Być może odnotowane w powyższych danych pogorszenie sytuacji jest tylko przejściową zadyszką gospodarki USA wywołaną, na przykład, niepewnością spowodowaną problemem klifu fiskalnego czy zniszczeniami dokonanymi przez huragan Sandy. Niemniej faktem jest, że?koniunktura?gospodarcza w USA może w najbliższych miesiącach nadal nieco słabnąć. Tym samym, należy się liczyć z tym, że w najbliższych tygodniach relatywnie wysoko postawione konsensusy dla danych makro mogą nie być osiągane. Figury będą rozczarowywać.

Jednocześnie od stycznia działa rozszerzony program QE3. Niewykluczone, że dodatkowe pieniądze wydrukowane przez Fed po raz kolejny oddalą groźbę głębszego hamowania największej gospodarki świata. Czym uchronią świat przed globalnym spowolnieniem...

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów