Jak się zakończy optymizm na rynkach akcji?

W styczniu zanotowaliśmy na giełdach wysoki wzrost. Indeks S&P500 wreszcie osiągnął najlepszy wynik od 1989 r. Stało się tak za względu na spadającą niechęć inwestorów do ryzyka, co wiąże się z częściowym rozwiązaniem kwestii klifu fiskalnego oraz odłożeniem problemu limitu zadłużenia na połowę maja.

Aktualizacja: 15.02.2017 04:25 Publikacja: 19.03.2013 05:22

Jak się zakończy optymizm na rynkach akcji?

Foto: Bloomberg

Dalszemu optymizmowi na  rynkach sprzyja indeks aktywności produkcji krajów europejskich PMI. Wzrost indeksu z  47,2 pkt w grudniu do 48,6 pkt w styczniu pokazał, że nastapiło zahamowanie spadku produkcji. Inwestorzy w spokoju odsunęli ryzyko na drugi plan i założyli różowe okulary. Optymizm, według różnych wskaźników nastrojów i sondaży, osiąga poziom podobny do tego z  2007 r., gdy byliśmy na skraju kryzysu finansowego. Do rosnącego optymizmu przyczyniają się również ukazujące się w Internecie publikacje zapowiadające na przykład wzrost indeksu DJIA do 20 000 punktów. Kolejnym wdzięcznym i popularnym tematem jest związane właśnie z indeksem aktywności produkcji PMI odbicie się Europy od dna i powrót do wzrostu gospodarczego na naszym kontynencie w II połowie roku.

Nie wiemy, kto pierwszy zaczął mówić o pozytywnych prognozach na drugą połowę roku, ale media finansowe i specjaliści przyjęli ten fakt z wdzięcznością.  Byli w stanie częściowo wytłumaczyć zwyżki na rynkach akcji oraz spadek niechęci do ryzyka

PMI pokazuje, że w sześciu krajach doszło do wzrostu wartości indeksu do kilku-, a nawet kilkunastomiesięcznych maksimów. Należy jednak zauważyć, że wartości poniżej 50 punktów wciąż wskazują na kurczenie się produkcji. Wzrost produkcji przedstawiają wartości powyżej 50 punktów. Tylko Holandia wykazuje zatem zwyżkę produkcji, osiągając przy tym nowe maksimum.

Ciekawe jest to, że Włochy i Hiszpania osiągają maksimum, a Francja znajduje się na stromej równi pochyłej. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ lokalny socjalistyczny rząd nie pomaga sektorowi prywatnemu. Niemniej produkcja w Hiszpanii i we Włoszech wciąż się kurczy i tylko w ostatnich miesiącach spadek nieco zwolnił tempo.

Kolejnym interesującym zagadnieniem jest pozostająca na tym samym poziomie wydajność Niemiec. Bezrobocie w tym kraju wynosi 6,8 proc. Czy gospodarka Niemiec nie powinna spowolnić, gdyby w Europie nadchodziło ożywienie gospodarcze? Twierdzono przecież, że w latach 2010–2012 rosła tylko gospodarka niemiecka, w przeciwieństwie do innych krajów strefy euro. Czy zatem nie powinno teraz dojść do przeniesienia produkcji z powrotem do Włoch i Hiszpanii? Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Inne kraje, do których możemy też zaliczyć Francję, są niekonkurencyjne z powodu niefunkcjonalności bądź braku mechanizmu wyrównującego, którego zadaniem byłoby osłabianie bądź umacnianie lokalnej waluty.

Nie wiemy, kto pierwszy zaczął mówić o pozytywnych prognozach na drugą połowę roku, ale media finansowe i specjaliści przyjęli ten fakt z wdzięcznością. Byli w stanie częściowo?wytłumaczyć wzrost na rynkach akcji oraz spadek niechęci do ryzyka.

Osobiście żadnego postępu w Europie nie widzę. Wystygł gorący kartofel w postaci paniki finansowej, a politycy nie odczuwają już presji na dokonywanie zmian systemowych. Zamiast tego jesteśmy świadkami przerażających poczynań francuskich polityków w sferze ekonomii. Gospodarka Francji jest w złym stanie, z czego korzystają Niemcy, bo tam przesuwa się część produkcji. Być może pozytywnym efektem słabości Francji będzie rosnące zainteresowanie Francuzów nauką języków obcych, do których francuski już nie należy. I być może łatwiej będzie się wtedy z Francuzami porozumieć.

Hiszpania podobno widzi światło w tunelu. Gdy słyszę takie słowa, nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać. Hiszpania ma zbyt wiele problemów, a bez międzynarodowej pomocy już dawno by zbankrutowała. Wybory w Katalonii wygrały separatystyczne partie, które chcą ogłosić referendum w sprawie niepodległości tego najbardziej wydajnego regionu. Banki dostają międzynarodową pomoc finansową. Rząd centralny prawdopodobnie dostanie od Unii Europejskiej chwilę odpoczynku od konieczności utrzymywania w ryzach deficytu budżetowego. Bezrobocie przekracza 26 proc., a niespłacone kredyty stanowią ponad 11 proc. całkowitego portfela kredytowego.

Mimo optymizmu na rynkach przed Europą stoją tylko dwa wyjścia. Pierwsze z nich to przekazanie przez Niemcy większych pieniędzy na ochronę euro bądź dla krajów z problemami. Przy czym kwota ta powinna być dużo wyższa, niż wynosi wkład Niemiec do ESM. Tutaj pojawia się pytanie, czy Niemcy wyrażą zgodę na takie rozwiązanie. Tym bardziej że pojawił się kolejny problem – Cypr. Drugi wariant to częściowy lub całkowity rozpad strefy euro.

Michal Valentík

Komentarze
Co martwi ministra finansów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Zamrożone decyzje
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów