Niższe wskaźniki były niemiłą niespodzianką. W szczególności w odniesieniu do Niemiec. Dotychczas większość danych wyprzedzających sygnalizowała rychłą poprawę w gospodarce niemieckiej. Ta poprawa to jedno z podstawowych założeń oczekiwań, że i w polskiej gospodarce wkrótce będzie lepiej. O ile bowiem polska gospodarka jest w dołku i nie można raczej liczyć na to, że z tego dołka wyciągnie ją popyt wewnętrzny, nadzieje wszyscy pokładali w eksporcie. Naszym największym odbiorcą są Niemcy, a więc gdyby gospodarka niemiecka nie wskoczyła na ścieżkę wyraźnej poprawy, to pewnie i nasza miałaby z tym problem. W tym kontekście te słabsze wskaźniki PMI mogą rozczarowywać, ale jest pocieszenie – to tylko jedna publikacja, i to danych wstępnych. Pocieszenie może przyjść już dziś, gdy poznamy wskaźnik Ifo. Sądząc po ostatnich zmianach wskaźnika ZEW, nie powinno być aż tak źle. Mimo wszystko o PMI szybko nie zapomnimy.

Rynek na wczorajszej sesji pogłębił spadek, jaki ma miejsce na GPW od początku roku. Rozpiętość wahań wzrosła do 50 pkt, co można uznać za przejaw dużych emocji. Emocje mogą wskazywać na to, że spadki powoli dobiegają końca. Analogia z ubiegłoroczną przeceną zakłada, że przyspieszenie przeceny to jej końcowy akord.