Tylko, czy na pewno taki wniosek jest zasadny? Gdyby zarządzającym zależało na stopach zwrotu w I kw., to zwyżka rozpoczęłaby się wcześniej. Jaką bowiem różnicę robi jedna sesja?
Warto więc zastanowić się nad tym, czy za czwartkową zwyżką nie stoją inne czynniki. Czy to nie jest przejaw realizacji założonego scenariusza zatrzymania trendu spadkowego w przedziale 2300–2350 pkt? Gdyby faktycznie ten scenariusz miał się zrealizować, należałoby oczekiwać wkrótce pierwszego impulsu wzrostowego z prawdziwego zdarzenia. Ten impuls powinien być na tyle silny, by doszło do zanegowania ostatniej dynamicznej fazy spadków, a więc ceny powinny przynajmniej wyjść nad szczyt notowań z poniedziałku 25 marca. Taka sytuacja uprawniałaby do stwierdzenia, że pojawiły się krótkoterminowe sygnały zatrzymania tendencji i wyrównania szans dla obu rynkowych obozów. Ewentualna dalsza zwyżka skutkowałaby zmianą nastawienia na pozytywne w średnim i krótkim terminie. Sygnałem byłoby wyjście nad szczyty z 20 marca.
Czwartkowy wzrost, mimo że zauważalny, jeszcze nie zapewnia warunków do zmiany opinii o rynku. Trend w krótkim terminie pozostaje spadkowy. Niemniej, ceny trzymają się nad poziomem 2300 pkt, a zatem nie ma podstaw, by odkładać scenariusz wzrostu cen na półkę.