Wczoraj podaż była już pewniejsza siebie. Nie doszło do powtórnego testu poziomu szczytu z połowy sierpnia, ale pokonane zostało minimum z 9 sierpnia. To sytuacja, która stała się podstawą do zmiany nastawienia z neutralnego na negatywne. Pojawienie się takiego sygnału zanim rynek nie powalczył z poziomem oporu na marcowym szczycie nie jest czymś, z czego popyt mógłby się cieszyć. Jeśli szybko nie dojdzie do kontry kupujących, ceny mogą spaść całkiem głęboko. Czerwcowy dołek ma szansę się utrzymać, ale rynek teoretycznie może zejść nawet tuż nad jego poziom. Pojawienie się sygnału słabości to na razie otwarcie drogi do 2250 pkt. Tu rynek może się już zatrzymać. Jeśli tak się stanie i zbudowana zostanie podstawa do pozytywnego sygnału, to przyjdzie czas na zmianę nastawienia.

Wczorajsza słaba końcówka być może wyglądała nieco groźnie. Niemniej warto pamiętać, że nawet rozwinięcie się podaży nie przesądza sprawy istotności czerwcowego minimum. Ba, dotychczasowe publikacje sugerują raczej, że rynki akcji mają przed sobą raczej dobry okres. Zatem sygnału nie należy odbierać zbyt pesymistycznie. Nie jest też wykluczone, że ta słabość popytu była chwilowa. W momencie pojawienia się sygnału nie ma możliwości określenia jego skuteczności. Wskazówką, że coś może być inaczej, byłoby pokonanie szczytu z poniedziałkowej sesji. Wtedy wrócimy do nastawienia neutralnego.