Morbiato: Przyszłość puka do bram, ale odźwierny dopiero się uczy

Warszawska giełda ruszyła z „kolokacją”. Za tą tajemniczą nazwą kryje się całkiem prozaiczna usługa – wynajem miejsca pod serwery. Po co ktoś miałby trzymać swój serwer na giełdzie?

Aktualizacja: 08.02.2017 01:12 Publikacja: 02.09.2013 13:19

Jan Morbiato, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Jan Morbiato, dziennikarz Gazety Giełdy Parkiet

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

By w ułamkach sekundy składać zlecenia i odbierać dane rynkowe. Im serwery domu maklerskiego są ustawione bliżej „serca giełdy" tym więcej mogą zarobić na super szybkim handlu – High Frequency Trading (HFT). Tak szybkim, że czas przepływu informacji pomiędzy serwerami - tym krótszy im mniejsza odległość między nimi – ma znaczenie.

Czytaj i komentuj na blogu

Trzeba wyraźnie odróżnić HFT – czyli błyskawiczne, automatyczne składanie zleceń w celu zarabiania na minimalnych wahaniach kursów najpłynniejszych instrumentów, od automatycznych (algorytmicznych) strategii funduszy inwestycyjnych. Te pierwsze, mogą - choć nie muszą - być wykorzystywane przez te drugie. Teoretycznie możliwa jest sytuacja, w  której to człowiek realizuje zalecenia algorytmu inwestycyjnego wykorzystywanego np. przez fundusz. W praktyce jednak HFT doskonale się nadaje do realizacji algorytmicznych strategii inwestycyjnych i jest wykorzystywane przez fundusze inwestycyjne.

Na razie skutecznie robią to przede wszystkim zagraniczne firmy zarządzające aktywami, Polscy zarządzający dopiero się tego uczą. I to bynajmniej nie dlatego, że do tej pory HFT było na giełdzie niedostępne. Swoje algorytmiczne strategie polskie TFI i tak realizują inwestując przede wszystkim za granicą, na giełdach gdzie składanie zleceń w „mgnieniu oka" jest możliwe od dawna, a płynność wielu instrumentów znacznie większa.

Problem leży po stronie samych algorytmów, które w wielu przypadkach, po początkowym okresie działalności, poddawane są przeróbkom, zwykle służącym wychwytywaniu coraz krótszych trendów rynkowych na coraz większej liczbie instrumentów.

Samo umożliwienie HFT w Warszawie nie rozwiąże więc problemów algorytmicznych funduszy zarządzanych przez polskie TFI, tylko udostępni zagranicznymi firmom możliwość inwestycyjnego „blitzkriegu" na kolejnych instrumentach inwestycyjnych, notowanych w warszawie.

Pozostaje mieć nadzieje, że w myśl powiedzenia „bliższa ciału koszula, niż sukmana" wprowadzenie handlu wysokich częstotliwości na GPW, umożliwi polskim fachowcom – fizykom, informatykom, matematykom, maklerom – tworzenie lepszych algorytmów inwestycyjnych, tak, żeby klienci TFI rzeczywiście zaczęli zarabiać dzięki HFT. W końcu własne podwórko rozumie się najlepiej.

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów