By w ułamkach sekundy składać zlecenia i odbierać dane rynkowe. Im serwery domu maklerskiego są ustawione bliżej „serca giełdy" tym więcej mogą zarobić na super szybkim handlu – High Frequency Trading (HFT). Tak szybkim, że czas przepływu informacji pomiędzy serwerami - tym krótszy im mniejsza odległość między nimi – ma znaczenie.
Czytaj i komentuj na blogu
Trzeba wyraźnie odróżnić HFT – czyli błyskawiczne, automatyczne składanie zleceń w celu zarabiania na minimalnych wahaniach kursów najpłynniejszych instrumentów, od automatycznych (algorytmicznych) strategii funduszy inwestycyjnych. Te pierwsze, mogą - choć nie muszą - być wykorzystywane przez te drugie. Teoretycznie możliwa jest sytuacja, w której to człowiek realizuje zalecenia algorytmu inwestycyjnego wykorzystywanego np. przez fundusz. W praktyce jednak HFT doskonale się nadaje do realizacji algorytmicznych strategii inwestycyjnych i jest wykorzystywane przez fundusze inwestycyjne.
Na razie skutecznie robią to przede wszystkim zagraniczne firmy zarządzające aktywami, Polscy zarządzający dopiero się tego uczą. I to bynajmniej nie dlatego, że do tej pory HFT było na giełdzie niedostępne. Swoje algorytmiczne strategie polskie TFI i tak realizują inwestując przede wszystkim za granicą, na giełdach gdzie składanie zleceń w „mgnieniu oka" jest możliwe od dawna, a płynność wielu instrumentów znacznie większa.
Problem leży po stronie samych algorytmów, które w wielu przypadkach, po początkowym okresie działalności, poddawane są przeróbkom, zwykle służącym wychwytywaniu coraz krótszych trendów rynkowych na coraz większej liczbie instrumentów.
Samo umożliwienie HFT w Warszawie nie rozwiąże więc problemów algorytmicznych funduszy zarządzanych przez polskie TFI, tylko udostępni zagranicznymi firmom możliwość inwestycyjnego „blitzkriegu" na kolejnych instrumentach inwestycyjnych, notowanych w warszawie.