Mało kto zastanawia się jednak, jak wygląda prawdziwe życie w tym niezwykle zróżnicowanym kraju i w jaki sposób Izraelowi udało się zbudować sprawną gospodarkę w skrajnie niesprzyjających warunkach. Pomyślmy nad tym chwilę: kraj mniejszy od niejednego polskiego województwa, od początku istnienia prowadzący co jakiś czas wojny z przeważającymi siłami przeciwników otaczających go z wszelkich stron, kraj pozbawiony bogactw naturalnych i niemający dostępu do taniej energii, państwo, które przyjęło miliony imigrantów z całego świata, a mimo to pod względem PKB na głowę bogatsze od wielu krajów Europy. Jak to się stało, że na nowojorskiej giełdzie Nasdaq jest więcej spółek z Izraela niż z Europy? Czemu powstało tam więcej start-upów niż np. w Japonii?
Odpowiedzi na te pytania szukają Dan Senor i Saul Singer, amerykańsko-izraelscy autorzy książki „Naród start-upów. Historia cudu gospodarczego Izraela". Przyglądają się uważnie uwarunkowaniom kulturowym, które doprowadziły do sukcesu gospodarczego i rozkwitu przedsiębiorczości w tym bliskowschodnim państwie. Wśród kluczowych czynników wymieniają oni rolę armii w modernizacji gospodarki. Zdarzeniem, które dało Izraelowi ogromny impuls rozwojowy, było zerwanie w 1967 r. przez Francję (gen. de Gaulle'a) kontraktów na dostawy uzbrojenia dla izraelskich sił zbrojnych. Politycy z Jerozolimy doszli wówczas do słusznego wniosku, że kraj powinien zabezpieczyć swoją egzystencję poprzez rozwój własnego, nowoczesnego przemysłu obronnego. Efektem tego było nie tylko powstanie znakomitych czołgów z serii Merkava czy samolotów Kfir, ale też rozwój cywilnego przemysłu wysokich technologii. Wszak przełomowe rozwiązania stosowane przez armię często trafiają potem do „cywila". Specyficzna, obywatelska i egalitarna atmosfera panująca w izraelskiej armii uczyła zaś rekrutów podejmowania inicjatywy, przedsiębiorczości i współpracy. Książka dedykowana wszystkim mędrkom mówiącym, że państwo w gospodarce to przeżytek.