Ostatnio faktycznie, po okresie nieco zmniejszonej korelacji, ponownie można odnieść wrażenie, że uznawane za ważniejsze Ifo może być sugerowane przez zmianę ZEW. Naturalnie takie wnioski nie byłyby uprawnione na podstawie jednego czy dwóch zdarzeń. Niemniej nie jest to także efekt jakichś dogłębnych analiz statystycznych. Tak czy inaczej, słabszy odczyt ZEW z ubiegłego tygodnia mógł być przynajmniej w części czynnikiem, który kazał ograniczać oczekiwania względem wartości wskaźnika Ifo. Prognozy wydawały się w tym świetle dość optymistyczne. Sugerowano, że po spadku ZEW Ifo miał wzrosnąć z 106,7 do 107,7 pkt. Nastąpiła wprawdzie zwyżka, ale symboliczna, bo o 0,1 pkt. Można więc powiedzieć, że faza wzrostu wartości Ifo nadal trwa, ale czy to jest pełne uzasadnienie dla zachowanie niemieckiego DAX? Nasz rynek podtrzymuje zdecydowaną rezerwę wobec tego, co dzieje się w Niemczech.
Sesja rozpoczęła się od zwyżki, ale to nie miało nic wspólnego z publikacją Ifo. Za to przez niemal cały dzień zmienność cen na rynku terminowym była fatalna i nie przekraczała 10 pkt. Aktywność na rynku akcji także była niska. Taki był również ubiegły tydzień, a więc nie można tego wiązać tylko z faktem, że był to poniedziałek – dzień o często marnej aktywności. To faza zniechęcenia do handlu na GPW. Kiedyś się skończy, ale teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość.